Czytając powyższe wpisy przychodzi mi do głowy mało odkrywcza myśl, że każdemu jednak smakuje co innego

choć co do meritum mamy zasadniczo zgodne oceny.
Jeszcze kilka moich przemyśleń.
Solarisom trudne roczniki sprzyjają albo wcześniejszy zbiór albo gorsze lokalizacje.
Wina z Hibernalem jechały kocimi sikami i liśćmi czarnej porzeczki. Ostatnie lata nie pozwalały dobrze dojrzeć tej odmianie. Utwierdziłem się w słuszności decyzji o wykopkach. Polska to nie Morawy niestety.
Wina z dodatkiem Jutrzenki ciągle mi nie smakują.
Maris Roberta był bardzo dobry. Jak ktoś ma wybitną lokalizację to zamiast Hibernala niech przetestuje właśnie tę odmianę.
Kolega zniecki zaskoczył ogromną ilością win. Większość była dobra albo bardzo dobra mimo, że nie wszystkie trafiały w mój gust.
Wina czerwone Roberta, to wiadomo, ale wolałbym w tych winach więcej owocu i nieco mniej beczki. Ale zastanawia mnie jedna rzecz. To był kolejny zlot, na którym Roeslera mamy tylko jednego, mimo że odmiana już nie taka nowa
Abouriou/Dunaj Budzika świetne, tylko nie wiem czy sam Dunaj nie byłby jeszcze lepszy

Z Regentów najlepszy był Grzegorza (Marysieńka) małe obciążenie to klucz i wtedy nawet czipsy wynoszą go na wyższy poziom.
Czerwony kupaż (cuvee?) Moniki1. Z byle jakich odmian (sorry

) przy pomocy beczki Borosa zrobiła bardzo dobre wino. Trochę to jednak mit, ze beczka słabe wino zniszczy, co zostało potwierdzone m.in. w mojej Dorsie, gdzie parametry wyjściowe nie powalały. Trzeba tylko beczkę stosować z głową.
W ogóle to myślę, że do tematu polskich beczek nie będziemy już wracać, no chyba, że kolega Radomił wreszcie przekwalifikuje się na bednarza
