Generalnie czym dłużej uprawiam winorośl i czym więcej mam odmian to tym bardziej jestem wybredny i wymagający. A wymagania mam właściwie dwa: zjeść smacznie (lub zrobić dobre wino) i "prawie" nic przy winoroślach... nie robić.
Jak są chore to trzeba pryskać, jak przemarzają to trzeba okrywać, "słabawe" trzeba nawozić mocniej lub słabiej, jak się zagęszczają to trzeba częściej ciąć, jak są mało plenne to trzeba kombinować np. z cięciem, jak są niesmaczne to.. to nic się nie da z tym zrobić.
Szukam więc dla mojej lokalizacji "ODMIANY LEŻAKOWE" czyli ja leżę a one sobie same rosną
1.Deserowe jasne:
Tu na razie "bida z nędzą" czyli nie mam ideału "leżakowego". W tym roku błysnął Błagowiest na południowej ścianie i Pierwozwanyj dał radę. Może Super Ekstra próbuje błysnąć wielkością i wczesnością, ale aromatów jej brakuje. Jeszcze Regina (V25/20) smakuje mi bardzo, ale na razie czekam na większą plenność.
I na tym koniec: reszta zwykle smak ma niezły, ale albo małe albo przestrzelone grona albo mało plenne. O chorobach u mnie nie wspominam, bo temat opanowałem i wszystkie "punkty zapalne" mam pod kontrolą (umiarkowaną profilaktykę prowadzę). Generalnie "jasne odmiany" mnie nie lubią ... ale czekam (troszkę za długo) na różne i różniste ...
2.Deserowe ciemne: Tu już jest o czym pisać.
U mnie w pierwszym rzucie króluje Galanth (nowa nazwa Galante) - fajny muszkacik do jedzenia bardzo wcześnie (początek sierpnia), grona i owoce czyste i zdrowe, mogą długo wisieć, więc chętnie do nich wracam nawet wtedy kiedy są już "rasowe" deserówki. Cel uprawy: wykorzystać wszystkie mury o słabym nasłonecznieniu, zaspokoić pierwsze pragnienia konsumpcyjne na początku sierpniu a potem dać "materiał" na wino różowe (niektórzy próbowali moje cuvee z Muskatem Bleu, wielu chwaliło, czyli potencjał na przyszłość jakiś jest

) Ogólnie odmiana spełnia moje oczekiwania, więc jestem jak najbardziej ZA.
W połowie sezonu dominują u mnie Nadieżda AZOS i Festivee, plenne, odporne na choroby, obie o bardzo dobrym smaku (nawet bardzo podobnym). Pierwszą okrywam a drugą nie. Zero problemów.
Muscat Bleu - też świetny, odporny i bezproblemowy w uprawie, ale u mnie nie daję do do szerszej konsumpcji, bo przeznaczam na wspomniane wcześniej wino różowe.
Krasotka też starała się, ale naszczepiona na wysokości jakaś taka przestrzelona i może dlatego jeszcze jej do ideału brakuje.
3.Deserowe różowe/czerwone: Tu też są pewniaki.
Tu królują: Liwia, Zodiak i Alladyn. Z tych jedynie Liwię okrywam na zimę, jest w małej formie i jest super smaczna. Jak komuś dobrze ta odmiana owocuje (prysnąć trzeba i raczej okryć) to właściwie nie ma co inne "wielkoowocówki" nerwowo szukać, bo z dużym prawdopodobieństwem te odszukane okażą się gorsze.
Jakbym jednak miał polecić tylko jedną odmianę jakiemuś działkowiczowi to wskazałbym Zodiaka, za mega smak i możliwość "rozpuszczenia" go w dużej formie z dużą ilością gron.
Chwalę też Aladyna, bo bardzo się u mnie poprawił, ale on u mnie potrzebuje ochrony gron przed mączniakiem prawdziwym (zamoczenia ich w Alkalinie Kb+Si lub wodorowęglanie potasu). W tym sezonie zachwycił też Dienał - osiągnął bardzo fajny smak i duże grona (prysnąć trzeba). Błysnęła smakiem Nizina (drugie owocowanie, na razie mały krzew).
A na koniec sezonu nadal lubię Swensona Red, ta "pikantna truskawka" ma wzięcie też u gości.
4. Beznasienne: (wszystkie niby beznasienne a jednak coś tam pestek mają

).
Tu królują: Neptun i Century (czekam na owocowanie Jupitera, bo mi koledzy mówią, że niby jeszcze lepszy).
Neptun ma znakomity smak papierówki i dla tego smaku trzeba go mieć.
Century super smaczna, zdrowa i plenna odmiana. Właśnie zajadam, bo krzew notorycznie przeciążam dlatego jest u mnie późnawy, ale to bardzo dobrze, bo można opóźnić dojrzewanie i da się przetrzymać na krzewie bez utraty smaku i konsystencji dla gości na 1 listopada.
W tym roku ponownie błysnęła Anastasja - mega plenność, wielkość gron i odporność, W smaku jej troszkę zwykle brakuje, ale nie w tym roku. Choć to trochę bardziej przerobówka, więc też nastawiłem wino i zobaczymy co z tego wyniknie. O A-1704 też warto wspomnieć, bo to dobra odmiana.
5.Przerobowe ciemne: Coś tam praktykuje i coś tam sadzę.
Na razie Hybrydę z Karpicka (NN od Gronkowca, bezproblemowa, odporna i bardzo plenna) mieszam w jednym nastawie z Krasieniem (znakomity smak owoców w klimacie: jagoda, borówka, duża plenność, barwiarka, odporna na choroby). Nieco późniejsza od NN, ale mam sporo na ścianach, więc do nastawu dało się na razie wsadzić razem.
Z dużymi nadziejami na dobre wino różowe spoglądam na Muscata Bleu z Galantem. Są to odmiany uniwersalne, ale po pierwszych próbach widzę, że na dobre różowe są duże szanse.
6.Przerobowe jasne: Tu nie mam na razie wiele do powiedzenia, bo stoi tylko nastaw Muskata Oddeskiego z Kristaly. A będzie się działo w niedalekiej przyszłości, bo nasadziłem różne Dublańskie, Nektary, Garanty, Kamieńskie. Gromadzę różne "kije" i pozamawiałem różne PIWI u profesjonalistów... ( "Zdeprawowali" mnie w Wygiełzowie, bo coraz bardziej lubię wina białe.)
Podsumowując poszukiwanie ODMIAN LEŻAKOWYCH

to mój "zestaw deserowy dla leniwych obiboków"

na dzień dzisiejszy (w podobnej do mojej lokalizacji i uwzględniający różne smaki i okresy dojrzewania) to byłby taki: Galanth, Muscat Bleu, Zodiak, Festivee, Neptun, Century, Swenson Red. (+ Liwia i Nadieżda AZOS do okrywania).
Jeszcze szukam jakieś pewnej odmiany jasnej o zharmonizowanym smaku (czytaj: zwykłym smaku), coś jak Regina V20/25 (ale czekam u mnie na jej plenność i potwierdzenie odporności).