To co tu uwzględniać w rankingu, jeśli jedna z bardziej "trafionych", zdrowych, niezawodnych i dostosowanych do lokalnych warunków kolekcji ma być nie uwzględniana. Za kilka/kilkanaście lat (jeśli nie pobudujemy szklarni) wielu z nas "skończy" z taką właśnie kolekcją, gdy już pnie tak zgrubieją, że nie da się "cudowności" ugiąć do okrywania a kilka zim mocniejszych przyjdzie. No chyba, że będziemy całe dziesięciolecia testować i krzewy będą zawsze młode i giętkie (bo wciąż wymieniane).

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

Ja skłaniam się raczej do tej opinii

_________________
Pozdrawiam, Grzegorz
http://winnicamarysienka.blogspot.com/

Prawie wszystkie nasze winniczki są na wskroś eksperymentalne wiekszość z nas ma zapędy "naukowe" wszak prawie wszyscy coś testują i może wreszcie kiedyś coś zaczniemy uprawiać

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

Po co mam testować, skoro już to ktoś zrobił wcześniej przede mną? Bez sensu! Ale są niedowiarki, co sadzą Chardonnay i Pinot Noir na Lubelszczyźnie.

No tylko jak skończy się eksperymentowanie to skończy się zabawa a zacznie zwykła robota i poza tym skończy się wydawanie kasy a zacznie liczenie zysków
A przecież każdy powinien mieć hobby na które wydaje oszczędności

_________________
Pozdrawiam, Grzegorz
http://winnicamarysienka.blogspot.com/

Hobby zostaje do końca życia i niekoniecznie musi uszczuplać zapasy naszego portfela. Od dawna mam zyski nie straty. Wystarczy sprzedać niewielkie ilości zbiorów, wina, żeby pokryć koszty środków ochrony winorośli i siatki przeciwko ptakom. Wiadomo, że na przymrozki czy gradobicia nie mamy wpływu, ale dopasowanie dość przyzwoitych odmian do lokalizacji jest czynnikiem nadrzędnym również moim zdaniem w uprawie hobbystycznej amatorskiej. Coroczne wysokie plony dobrej jakości napędzają nas i utwardzają w przekonaniu o słuszności obranego kierunku uprawy. W jednym z postów RobertR napisał, że nie warto kopać się z koniem.

_________________
Kto chla ten grzeszy, kto pije - modli się. Nie wysyłam sztobrów.

Potwierdzam. U mnie było -27.5 przez 7 godzin, wzystko mniej lub bardziej dostało za wyjątkiem MB.
Ominęły go też kwietniowe i majowe przymrozki i w pełni owocował.
Krzew 4-ro letni.

_________________
Pozdrawiam

Krzysztof

A mnie zastanawia dlaczego tak ochoczo wszystko przeznaczacie pod szpadel,przecież na pierwszy plon z nowego nasadzenia trzeba czekać przynajmniej 3-4 lata. Nie lepiej pobawić się w szczepienie ? Tak jakoś biorę to na zdrowy rozum,ale może się mylę ...doświadczenia dużego w temacie nie mam.


pozdrawiam Rafał

Rafał zbyt dosłownie wziąłeś niektóre nasze stwierdzenia. My tu się znamy już ze sobą i wiele wypowiedzi trzeba interpretować w nawiązaniu do wielu innych postów pisanych często w innych wątkach. Zwracaj uwagę też na emotikony, one sugerują co brać dosłownie, jest jeszcze kontekst i podtekst (czasami bawimy się słowem).
Zapewniam Cię, że nikt pochopnie niczego nie wykopuje a jak już coś trzeba wykopać to dlatego, że jest ciągle chore, nie rośnie, nie spełnia oczekiwań itp. I zwykle taka decyzja następuje po wielu latach i owocowaniach. Wielu też szczepi te krzewy zamiast wykopywać. ( Być może zdziwiłbyś się wiedząc ile mam przeszczepione a jak niewiele wykopane. )

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

Rafał, jak uda Ci się przeszczepić choć jeden krzew z pozytywnym skutkiem, to będzie o czym pogadać. Jabłonie szczepiłam wielokrotnie i miałam blisko 100 % przyjęć, a winorośl nie chce ze mną na razie współpracować.

Sławku, zapisuję się na szkolenie

_________________
mów mi Małgorzato

Małgosiu ze mną też winorośl nie chciała współpracować.

_________________
Quidquid agis prudenter agas et respice finem.

Nie chciała. A teraz? Odkryłeś cudowną sztuczkę jak na to?

Ahoj. Piotrek

Sławek już powiedział co to za sztuczka:



Statystyka. Jak wszczepiłem 22 sztuki to 2 mam udane.

_________________
Pozdrawiam, Grzegorz

Chcesz mieć pewność przyjęć to nadmiar musi być. Ale przychodzi czasami znienacka sukces stąd mam nawet krzew 9-cio odmianowy, bo pewnego roku przebieg pogody sprzyjał i prawie wszystkie się na nim przyjęły I teraz mam problem co z tym począć, z których odmian zrezygnować, żeby krzewu nie wykończyć (bo ile gron "wielkoowocowych" może unieś Reform ?). Więc nie poddawajcie się, w zeszłym roku znowu było u mnie licho, ale już znowu ostrzę scyzoryk

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

Ja tam bym z żadnej nie zrezygnował min grono z odmiany zostaw ,a skup sie nad prowadzeniem tego krzewu w miarę przejrzyście.
Masz jakieś zdjecie jak on wygloda.

_________________
Pozdrawiam Przemek.

https://www.facebook.com/Winnica-Natali ... 106297263/