Właśnie powróciłem z zagranicznych wojaży. Odwiedziłem Anglię, a konkretnie Wyspę Wight i miasto Sandown. Fart chciał, że organizatorzy sesji terenowej przygotowali dla uczestników konferencji degustację nieznanych, poszukiwanych, tajemniczych, rzadkich i koneserskich WIN ANGIELSKICH. Goście z Hiszpanii, Kalifornii i Francji jeszcze przed spróbowaniem win zaczęli z wielką pogarda rozprawiać o angielskim klimacie przyrównując go do klimatu swoich rodzinnych stron.
Ale do rzeczy. Mistrz ceremonii Andy Gale przygotował 6 angielskich win.
Na początek jak należy wino musujące wytrawne – Nyetimber. Wino z Sussex, a więc samo południe Anglii. Klasyczne szczepy Chardonnay, Pinot Noir i Pinot Meunier.
Jakoś mi nie podeszło. Bardzo dobry owocowy nos, ale kwasowość nawet jak na wino musujące zbyt wysoka. Może gdyby podali go do ostryg to, kto wie.

Potem na stół wjechało coś co mnie szczególnie zainteresowało – białe, wytrawne Three Choirs – Midsummer Hill 2005 z Gloucestershire (ciągle południowa Anglia). Wino z Cool Climate jak reklamują na kontretykiecie. Reichensteiner, Magdalenka Andegaweńska i Seyval Blanc.
Moim zdaniem wino doskonałe. Niesamowity mocny nos. Szczególnie intensywny aromat melona. W smaku świeże, owocowe, aksamitne. To chyba było najlepsze z prezentowanych win.
Polecam stronę producenta
http://www.threechoirs.com .

Kolejne białe wytrawne wino Bacchus 2006. Odmianowe z Bacchusa. Region Mercian czyli zrzeszenie winnic Centralnej i Północnej Anglii (
http://www.english-wine-producers.com/M ... esults.htm ). Bardzo fajne winko owocowo-ziołowe. Moim zdaniem nr 2 w degustacji.

Po degustacji sprakling i white nadszedł czas na rose. Znowu winnica Three Choirs Premium Selection 2005. Wino z Pinot Noir. Wino całkiem dobre, choć nie zapamiętałem z niego czegoś szczególnego. Może było zbyt delikatne i dlatego nie zrobiło na mnie tak pozytywnego wrażenia jak odmiany poprzednie. Oczywiście wino jak najbardziej wytrawne. Cena 69,6 GBP za 12 butelek!

W końcu wino czerwone, o którym już wcześniej bardzo dużo rozmawiałem z Andym (pochwaliłem się, że mam własną winnicę) - Adgestone 2004. Wino stołowe bo zrobione z .... Ronda. Dojrzewało w beczkach sprowadzanych z Bordo. Andy był szczególnie przywiązany do tego wina, bo pochodziło właśnie z Wyspy Wight (samo południe Anglii, miejsce wypoczynkowe, ponoć najbardziej słoneczne i ciepłe w całej Anglii).
Wino z Ronda znam już w miarę dobrze, tak więc porównywałem do naszych krajowych.
Szata klasyczna dla Ronda z silną nutą fioletu i tak ciemna jak tylko mieszańce ciemne być potrafią. Wino wytrawne bardzo podobne do polskiego Ronda. Bardzo przyjemny aromat owoców leśnych z wyraźną maliną. Taniczne w dużej mierze chyba od beczki. Południowcom (Kalifornia, Hiszpania) bardzo nie smakowało. Mi całkiem smakowało, choć w Mierzęcinie były chyba lepsze Ronda.
Butelkę tego winka przywiozłem do domu i zamierzam spożyć komisyjnie.

Finał oczywiście musiał być na słodko, a więc pojawiło się wino białe słodkie z winnicy Rosemary – Late Harvest Schonburger. Znowu Wyspa Wight. Późny zbiór i tylko 10% alkoholu? Coś mi tu nie pasuje. Nie mogłem znaleźć w necie więcej informacji na temat tego wina, a mistrz ceremonii przedstawił to wino dość zdawkowo i rozrywkowo.
Strona producenta
http://www.rosemaryvineyard.co.uk/
No i na koniec coś na temat dystrybucji tych win. Próżno szukać wina angielskich w supermarketach Sundown, Londynu czy Norwich. Można je nabyć w winnicy, wysyłkowo lub dosłownie w kilku niewielkich zakamuflowanych sklepikach z winem znanych tylko koneserom.
Pozdrawiam,
Paweł