Ponieważ od jakiegoś czasu (poza ostatnimi wpisami dziadka2 charakteru informacyjnego) cisza w temacie, postanowiłem jako skromny nowicjusz (przynajmniej pod względem aktywności na tym forum) podzielić się swoimi wrażeniami. Mam na razie posadzone 3 odmiany piramidowo-stodołowe: Fabel, Jukka i KR -87-3 (nie mam pamięci do liczb, ale może się nie pomyliłem, w każdym razie wiadomo, o jaką odmianę chodzi). W tym roku przypadło pierwsze ich owocowanie (tak średnio po kilka gron na każdym krzaku). Niestety tak się złożyło, że mój ogródek nawiedzili nieproszeni goście (najprawdopodobniej dzieci sąsiadów), którzy bez pytania o zgodę poczęstowali się winogronkami, zostawiając tylko pojedyncze gronka, i to jeszcze przed osiągnięciem przez nie pełnej dojrzałości. Siłą więc rzeczy nie miałem warunków do bardziej miarodajnej i wyczerpującej oceny. Moje odczucia i spostrzeżenia w tym stanie rzeczy są następujące: Najlepiej w moich warunkach klimatycznych i siedliskowych wypadła, całościowo biorąc odmiana Fabel. Jej walory zostały już wcześniej precyzyjnie opisane przez Zdzisława (gronkowca), więc nie będę się powtarzał, ograniczę się do podpisania pod jego ocenami. Od siebie dodam tylko dodatkowych uwag. A więc (wymieniam plusy), jest odmiana naprawdę odporna, pancerna (w tak trudnym sezonie u mnie bez żadnej ochrony chemicznej praktycznie ani śladów mrz. i mp., a rosła obok kilku odmian dość mocno porażonych). Grona nie za wielkie, ale bardzo ładnie (jak na Swensona zwłaszcza) wypełnione. Siła wzrostu umiarkowana, ale nie za słaba - w sam raz. Prowadzona w nieco wyższych formach (np. kurtyna)zapowiada się na odmianę dostatecznie plenną. Co do smaku i jakości owoców, naprawdę niezła. Początkowo byłem trochę zawiedziony, ale po osiągnięciu pełnej dojrzałości naprawdę mi posmakowały. Smak podobny nieco do Kay Gray, ale zdecydowanie lepszy, nie taki mdławy, jagody mają w sobie obok dużych ilości cukru także i potrzebny kwasek w odpowiednich proporcjach. Porównując ją pod względem smakowym do innych znanych mi odmian stodołowo-altanowych (i w ogóle labrucowatych), jak dla mnie wyraźnie smaczniejsza jest tylko V 62081 (mimo gorzkawej skórki), a także (choć to już dużo bardziej dyskusyjne) naprawdę dobrze dojrzały Alden i, jeśli się mylę, jego pochodna V 64 035. Są to jednak wszystko odmiany o zdecydowanie mniejszej wytrzymałości na mróz i choroby, ta pierwsza z wymienionych jest dodatkowo u mnie niezbyt płodna, a, a dwie kolejne generalnie zbyt późne. Tak że coś za coś. Porównując do odmian typowo altanowych smak Fabel jak mój gust mniej więcej na poziomie Swenson Red, choć oczywiście inna konsystencja miąższu - zdecydowanie bardziej soczysta, bez tej mięsistości. SR znowu jednak nie spisuje się u mnie zbyt dobrze - stosunkowo podatny na mrz., zwłaszcza w lata wilgotne. Inne altanówki w rodzaju Alwood, Lidia, Isabella, Bath o klasę gorsze, podobnie niżej oceniam Einset S. (zbyt landrynkowaty, poza tym mała płodność, dość duża podatność na mrz.) i Siostrę Vanessy (smak bez wyrazu). Jeśli chodzi o Jukkę mam już nieco bardziej mieszane uczucia. Walory użytkowe jak najbardziej OK, krzew rośnie zdrowo (niewielkie ślady porażenia mrz., ale już we wrześniu), aż przyjemnie popatrzeć na te żywozielone liście. Co dla mnie bardzo ważne, dobrze też znosi ciężkie gleby i późno startuje, poza tym odmiana bardzo plenna, grona i jagody atrakcyjne wizualnie. Smak natomiast jest dość kontrowersyjny, w sumie trochę taki bezpłciowy, bez wyrazu. Konsystencja miąższu owszem całkiem fajna, wyczuwalny delikatny, ale wyraźny aromat typu labrusca z jakąś nutą borówkową, ale trochę za niski cukier i także kwasy. Może być jednak i tak, że kierowany nadmierną ciekawością i niecierpliwością, za szybko skonsumowałem ocalałe grono, a to przecież odmiana raczej późna. Poza tym miałem już okazję jeść inne odmiany w tym typie, dość szeroko do tej pory uprawiane, jak np. Agat Doński, który wydaje mi się zdecydowanie gorszy smakowo od Jukki, a nawet i Arocznyj, który mi również jakoś nie podchodzi - a są to przecież odmiany, zwłaszcza ta druga, ze zdecydowanie wyższej półki. Ze względu na całokształt pozostaję przy posiadanych dwóch krzewach z cichą nadzieją, że ten smak w kolejnych latach jednak nieco się poprawi. Wreszcie KR...... wyraźnie najbardziej podatna na mrz. ale podstawowa profilaktyka powinna zdecydowanie wystarczyć. Poza tym bezproblemowy, umiarkowany wzrost. Smak owoców natomiast mocno kontrowersyjny, a co najmniej dziwny i osobliwy, inny od wszystkich mi dotąd znanych. Jeden z forumowiczów napisał, zdaje się, gdzieś, że zalatuje mu jakąś paloną gumą i asfaltem, ja również miałem podobne odczucia, choć może również skonsumowałem jagódki za wcześnie, z obawy, żeby intruzi nie zjedli do reszty. Osobiście mam jednak słabość do różnych nietypowych smaków, poza tym dostrzegam zalety w wysokich cukrach i intensywnym, bardzo ciemnych kolorze jagódek i samego moszczu (a więc walory prozdrowotne) - na domowe przetwory może się jak najbardziej przydać, a i zjeść na surowo zupełnie się da. Podsumowując, dla moich trudnych warunków klimatycznych i w warunkach notorycznego braku czasu na staranną pielęgnację krzewów, te i podobnego tego typu odmiany są naprawdę cenne i przydatne, stanowiąc choćby podstawową bazę i rezerwę na wypadek, gdyby zawiodły, co łatwo może się zdarzyć i się już zdarzało, odmiany z wyższej półki, teoretycznie lepsze, ale zdecydowanie delikatniejsze. Wszelkie zaś ich próby przyrównywania do jakieś tam prymitywnej Bety traktuję jako co najmniej nieporozumienie. Co prawda, nie mam tu pewności, ale chodzi tu chyba o tę odmianę, która przy próbach jedzenia na surowo aż piecze podniebienie i przełyk, na sok może zaś i ujdzie, ale ile do tej kwasoty trzeba dowalić cukru. Najadłem się tego, dosłownie i w przenośni, po uszy od dzieciństwa i wolałbym już nie próbować - bez dwóch zdań wolę odmiany "piramidowe".
|