zbyszekB napisał(a):
Niektórzy chemicy starają się być mądrzejsi od Natury(Boga), albo tyliko jedynie "mądrzejsi od krowy na miedzy"
Znacznie rozsądniej wygląda, jeśli o chemii wypowiadają się kategorycznie ekonomiści albo filozofowie, prawda?. Bo cóż o chemii mogą wiedzieć chemicy? Chociaż jeśli trzeba coś POLICZYĆ, to wtedy ci sami ekonomiści i filozofowie zżynają od chemików absolutnie bezmyślnie każdy wzór i cyferkę, bo pojęcia zielonego o chemii nie mają. Ale w tematach nieco bardziej złożonych, niż proste przeliczenie stechiometryczne stają się ekspertami, bo wyczytali w gazetach i necie mądrości autorstwa innych filozofów.
Niektórzy medycy też starają się być mądrzejsi od Natury (Boga), albo jedynie "mądrzejsi od krowy na miedzy" i wynajdują przeszczepy, antybiotyki, chemię i radioterapię. A inni inżynierowie, nie-chemicy wynajdują samoloty, inni silniki itp itd.
Dla nich też liczy się tylko $, "a po nas choćby potop"?!
Ile złej woli i tępej złośliwości trzeba mieć, żeby nie zauważyć prostej analogii między badaniami i produkcją śor czy herbicydów, a np. badaniami i produkcją leków, czy innymi badaniami medycznymi. Kto tępo za złe uważa syntetyczne śor powinien konsekwentnie za złe uważać wszystkie syntetyczne lekarstwa i w razie ciężkiej choroby używać nie medycyny, a pieca chlebowego - taki piec jest prawie zupełnie naturalny. W przeciwnym wypadku "antychemiczna" krucjata pseudoeksperta-pseudochemika jest fałszywa, jak ruska studolarówka.
1stgreen napisał(a):
Starsze pokolenie pamięta co to było DDT ?
Takie cudowne było, skuteczne i w ogóle - potem się okazało...
Azotox, na ten przykład? Znaczy jestem "starsze pokolenie". Paweł, nie wstyd Ci wypisywać takie rzeczy? Sorry - zanim samolot jakoś tam poleciał, ładnych parę razy spadł. I amerykański i rosyjski program kosmiczny pochłonął sporo ofiar, ale w końcu wypalił nieźle. Lekarstwa, mimo starannych badań, do dziś miewają czasem nieoczekiwane skutki uboczne. I co? I trudno! W efekcie tego wszystkiego głód na świecie, poza Afryką, zniknął - a przecież jeszcze 100 lat temu BYŁ POWSZECHNY na całym świecie. Średni wiek życia człowieka, mimo tej "straszliwej chemii"
wzrósł w ciągu ostatnich stu lat o ponad 30 lat. W najbardziej zchemizowanych państwach rozwiniętych - USA, Japonii, Europie Zachodniej oczekiwany czas życia noworodka przekracza 80 lat. Są w Afryce absolutnie "czyste" kraje - choćby Angola, czy Zambia, gdzie nie przekracza on 40 lat.
Indian w Ameryce w XIV wieku było poniżej miliona. Teraz jedynie w USA żyje powyżej 300 milionów ludzi. Faktycznie, wyżywienie kilkuset tysięcy i kilkuset milionów ludzi to jeden pies - Amerykanie powinni uprawiać kukurydzę metodami naturalnymi i jeździć konno. To już nawet nie jest demagogia, to zwykła brednia.
To, co wyżej, to dość proste i stosunkowo łatwe do zrozumienia fakty, które jednoznacznie świadczą o wpływie rozwoju nauki, w tym CHEMII (w dużym stopniu chemii) na długość i jakość życia człowieka. Fakty te łatwo zweryfikować w różnych źródłach - bezdyskusyjne są liczby dotyczące ludności świata w różnych okresach historii, długowieczności, liczby niedożywionych i głodujących, dostępne są dane o ilości nawozów czy śor, zużywanych na ha w poszczególnych państwach...
A jakieś durne "mądrzejsi od krowy na miedzy", wplątywanie w to wszystko Boga, połączone z niczym zupełnie nieuzasadnionymi teoriami spiskowymi, nawet okraszone kretyńskimi emotkami jest obraźliwe, niemerytoryczne i głupie jednocześnie.
[EDIT] Równie głupia i szczeniacka jest zawistna nienawiść do wielkich firm. Każdy taką chciałby mieć, każdy kioskarz dąży do budowy sieci marketów, a drobni sklepikarze łączą się w korporacje, ale każdy inny koncern jest "be". Amerykanie, Japończycy czy Niemcy szczycą się swoimi GM, GE, Microsoftem, Applem, Citi, Toyotą, Mitsubishi, GSK, VW-Audi, Mercedes, Bayer i BASF, a nawet Monsanto. Bo jest się czym szczycić - te firmy rozwijają ludzkość, dając pracę i przyzwoite dochody milionom ludzi. U nas takich firm nie będzie nigdy, bo zawistni współobywatele udupią je na etapie embrionalnym. Równocześnie bajdurząc o strasznym bezrobociu, zresztą. Żal dupę ściska, normalnie.