Ja bym się nie śmiał z pomysłu na określanie oferty sadzonek winorośli w sposób obrazowy na podstawie kolorów. Uważam to za dobry chwyt marketingowy świadczący o tym, że sprzedawca umie obserwować klientów. Jeżeli ktoś dawał lub sprzedawał winorośl zainteresowanej osobie, zapewne spotkał się z tym, że biorca/kupiec w 99,99% dzieli winogrona według koloru kompletnie nie interesując się nazwą odmiany, zalecanym sposobem prowadzenia winorośli itp. Czasem tylko ktoś zapyta o mrozoodporność. Czyż nie jest sprytne wyjść naprzeciw tym przyzwyczajeniom klientów (w omawianym przypadku) i oferowanie sadzonek określając je kolorem gron danej odmiany? Proponuję przyglądnąć się zdjęciom dołączonym do tej oferty. Pnie solidne, widać, że ktoś zna się na rzeczy. Może być też tak, że fotki nie są własnością sprzedawcy i to zmienia postać rzeczy. Może być też tak, że sprzedawca nie podaje nazw odmian, bo w ofercie są odmiany licencjonowane. Jak by na to nie patrzeć, uważam, że sprzedawca doskonale wie, co robi i robi to z głową. Uważam nawet, że ma szansę sprzedać więcej sadzonek niż inny sprzedawca podający dokładne informacje, które interesować mogą klientów znających się na rzeczy, a odstraszać działkowców i amatorów, którzy czytając rozbudowane opisy, parametry itp. zaczynają się bać, czy poradzą sobie z winoroślą, która ma aż takie wymagania i pewnie musi być dla profesjonalistów, skoro aż tyle informacji sprzedający umieścił w opisie. Klient amator kupuje winorośl jasną lub ciemną, koniecznie słodką i o dużych gronach. Cała reszta to niepotrzebne dodatki, które komplikują sprawę. Czyż nie tak jest? A skoro tak, to oferta, w której są: Winogron fioletowo-różowy, Winogron czarny, Winogron ciemno fioletowy, Winogron czarno -perłowy itp. to super oferta, bo można sobie dobrać kolor winogron do koloru ścian domu lub altanki.
|