Może wątek nie związany jeszcze z ukorzeniarką, ale myślę że całkiem w temacie. Otóż w ubiegłym roku dostałem zrazy niemieckiej pysznej śliwki Zibarte do okulizacji. Było to jakoś latem (lipiec bądź początek sierpnia bodajże), były to dorodne gałązki jednoroczne. Co mogłem to zokulizowałem, resztę rozdałem po znajomych, ale było tego tyle że jeszcze sporo mi zostało. Trzymałem w lodówce owinięte mokrym papierem i folią w letniaku. Jednakże późnym latem lub (wczesną jesienią) lodówka została odłączona, jako że letniak jest nieogrzewany to zimą panowały tam temp bliskie zera a nawet minusowe przy dużych mrozach. Jednak gałęzi nie chciało mi się z czystego nygustwa wyrzucać. Dopiero teraz się za to zabrałem i rychło chciałem wyrzucić je do kosza nie zaglądając do środka, a spodziewając się armagedonu gnilnego. Jakie było moje zdziwienie kiedy przypadkiem odwinąłem papier i zobaczyłem kawałki zielonych części kory a nawet gdzieniegdzie małe listki na gałązkach Zibarte. Szok, niedowierzanie...

Po takim czasie, przy takich temp jakie mogły panować w końcówce lata? Zacząłem sekatorem ciąć końcówki i ujrzałem soczysty zielony miąższ, a na niektórych gałązkach nawet i wytworzonego KALUSA !! Czyli co teraz, wystarczy wsadzić do gruntu i będę miał małe sadzonki? Kalusa zobaczyłem przypadkiem więc udało mi się tylko 4 zostawić, pewnie było ich znacznie więcej. U pozostałych poobcinałem końcówki do zielonych części, poraniłem, umoczyłem w ukorzeniaczu i włożyłem do ukorzeniarki. Liczę na to że uda mi się z zeszłorocznych gałązek wytworzyć drzewka

W lodówce było też kilka patyków jabłoni, i letnich pędów winorośli, również zielonych i puszczających pączki

Chociaż zgniłe też się trafiały, O to fotka patyków Zibarte i ich kalusy:
