Nie miałem ostatnio za dużo czasu bo zbiory i przerób, ale wczoraj skończyłem winobranie na Duna Gyongye z Shirazem i Cabernet Franc, więc mogę napisać małe podsumowanie dotychczasowych doświadczeń. Opisanie parametrów zbiorczych poszczególnych odmian podam w innym miejscu wraz z zastosowanymi drożdżami etc.
Zwłaszcza że na forum ostatnio namnożyło się teoretyków, cudotwórców, pseudoekologów, a i późne vinifery dojrzewają u niektórych ponad miesiąc wcześniej niż 500 km na południe od Polski

U mnie w tym roku po raz pierwszy tak słabo dojrzał CF(zbierany 21.10), a przyzwoicie po raz pierwszy Merlot
O Roeslerze pisałem już dużo wystarczy poczytać, w większości podzielam zdanie Daniela (DW), bo piliśmy to samo genialne 5 letnie wino z Kobyli, a ja także jeszcze inne od tego wytwórcy, wybitne co roku z Klosterneuburga na PIWI i kilkanaście Roeslerów z innych miejsc Moraw i Austrii, oraz swoje.
W większości daną odmianę sadzę po wypróbowaniu z niego wina, stąd nie poszedłem od początku za owczym pędem, czego nie żałuję.
Wypunktuję zatem w największym skrócie plusy i minusy odmiany, bo nie ma odmian idealnych, mam 2 klony: klon K (podstawowy) i klon S o nieco lepszych cechach uprawowych (dosadzam).
- Roesler nie jest na każde siedlisko, raczej południe Polski, na słabej glebie np. piaszczystej bardziej na północ też niekiedy dojrzeje ale będzie to inne wino, bo skład surowca inny. Odmiana lubi żyzną wapienną i niezbyt suchą glebę, nie znosi skrajnej suszy
- gromadzi praktycznie niezależnie od roku dużo kwasów (i sporo cukru), co jest zaletą a nie wadą, bo fjm na porządnych odmianach czerwonych należy zawsze robić, chyba że robimy winko z Marquette, LM/MF do spożycia za 3 miesiące(bo się utleni), zwłaszcza że dostęp do wysokiej jakości bakterii jest powszechny i na Roeslerze fjm bez problemu zachodzi nawet przy TA 10,5 (2017), przy czym widzę że tak wysoka kwasowość to także wpływ mojego siedliska bo u kolegów bywa czasem sporo niżej (ale i tak fjm trzeba robić).
- nie zgodzę się z twierdzeniem że nie ma dużo polifenoli, u mnie wręcz przeciwnie, niezależnie od mikro i makrooksydacji Roeslera praktycznie nie da się utlenić, czym wybitnie odróżnia się od wielu hybryd tragicznie podatnych na utlenienie. O tej zalecie przekonali się już Austriacy i w większości Roeslera robi się i przechowuje w beczkach przy minimalnym lub żadnym siarkowaniu.
Roesler dopiero po beczce pokazuje swój potencjał, w stali to nie jest to, i jest to zła wiadomość dla działkowców, bo żadne kostki i chipsy nie dadzą tego co daje beczka. Od przyszłego roku powinienem mieć już ilości wystarczające do wsadzenia Roeslera do beczki, wrzucenia go do piwnicy, i zapomnienia o nim na co najmniej 2 lata.
- Roesler jest odmianą do długiego leżakowania, przewyższa tym swoich rodziców, dla jednych to zaleta dla innych wada, ale na szybko w moich warunkach przy tym ekstrakcie nie da się go zrobić
- najważniejsza cecha odmiany to powtarzalność, niezależnie od pogody co roku mam jakościowy zbiór, a wino robi się banalnie prosto. Materiał wyjściowy jest także powtarzalny, ale jak już pisałem potrzebuje beczki długiego dojrzewania i mikrooksydacji dla uzyskania właściwej jakości. Od 2016 po 6 latach suchych od 2010 mam fatalną pogodę od sierpnia do października i choć nie jestem zadowolony z tego co mi wychodzi to biorąc pod uwagę fatalny klimat Polski uważam że i tak jest nadspodziewanie dobrze.
- bywa w wilgotniejszych siedliskach podatny na sz.p mimo luźnych gron
- w niekorzystnych rocznikach należy chronić przed m.p. jak viniferę
- lepiej spisuje się w moich warunkach na własnych korzeniach, ma mniejsze grona i lepszy pokrój
- nie zauważyłem w przeciwieństwie do Monarcha łatwego wyłamywania się latorośli
- wykazuje w moich warunkach lepszą odporność na m.rz niż np. Regent
- musi po wybarwieniu długo wisieć, nie tylko po to by kwasy zeszły do poziomu poniżej 10, ale by dojrzały taniny, pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł
- w tym sezonie wobec braku uszkodzeń od owadów (po raz pierwszy od 2014) zebrałem idealnie zdrowe owoce, Roesler jest niestety ulubioną odmianą wszelkiego latającego robactwa.
Mimo generalnie niezbyt dobrego roku pogodowo spodziewam się wina porównywalnego z tym jakie wyszło mi w 2015.
Roeslera robię od 2017 w cuvee z Duna Gyongye (w tym roku 70/30). Z racji tego że ciągle dosadzam docelowo ta proporcja będzie 85/15, chyba że skuszę się na kupażowanie z rewelacją tego sezonu (mam nadzieję że nie tylko tego) - Negru de Dragasani (vinifera) - w 2019 najlepsze parametry z wszystkich odmian jakie mam, ewentualnie Zweigelt Signum, bo smakowo to dobre uzupełnienie.
Na spotkanie w Wygięzłowie będę miał 4 letniego Roeslera barrique z Kobyli (Vinarstvi Lanżhotsky)
To tyle w skrócie, ale jeszcze raz powtarzam nie jest to odmiana na każde siedlisko (choć Pecorino przecież rośnie pod Suwałkami

).