zbyszekB napisał(a):
Podkarpacki ,
Ty to masz cierpliwość do tych "amerykanów"
Ja tych wymienionych przez Ciebie nawet nie próbowałem.
Wystarczał mi opis na amerykańskich stronach
Z "amerykanów" testuję jeszcze : Petite Ami, La Crescent, Osceola Muscat,Vandal Cliche
Spróbuję jeszcze jak dobrze pójdzie : Arandell i Aromella
Resztę sobie odpuszczam ....
Ano mam, nie da się zaprzeczyć. Niemniej nie znam angielskiego, to po pierwsze; gdybym znał, to też bym ich zapewne nie posadził. Po wtóre, same mi niejako wlazły w rękę - to posadziłem, a nuż tam, może co z nich będzie (sadziłem po 2 szt. dla jasności); co prawda już samo słowo Steuben (w rodowodzie Nojreta) mnie odstraszało, ale Piątkowe, wydaje się, reklamowe raczej opisy też działały na wyobraźnię.
Po trzecie, wszystkie trzy odmiany cechują się dużą wytrzymałością na choroby grzybowe (jakkolwiek Nojret wypada tu najsłabiej) - mam słabość do takich odmian i dlatego m.in. daruje im (na razie) żywot, choć sam skład genetyczny nie pozostawia raczej złudzeń co do jakości wina.
Z drugiej strony zdążyłem już jednak posadzić i szybko pozbyć się m.in. Sabrevois, St. Croix i Praire Star. Marketa też pewnie się pozbędę.
Z wymienionych wyżej odmian wiążę spore nadzieje z Petite Amie - póki co bardzo mi się podoba, mimo że jak ma moją lokalizację późnawa (ale nie bardziej niż SB).
Jestem wszelako znacznie większym zwolennikiem "frankoamerykanóv" w szerokim asortymencie odmianowym.
Jeśli można, jakie jest Twoje zdanie o Traminette i Itasce?
-- wtorek, 19 listopada 2019, 00:08 --
sajko71 napisał(a):
Jakbyś spojrzał na lokalizację (po adresie, którego nie zdradzę) to oceniłbyś, że tam to musi być "klimat" ("wysokogórski"?!). Jak coś tam będzie super dojrzewać to można to sadzić praktycznie wszędzie... A "amerykany" jak wiemy to "twarde zawodniki" są! Dlatego zawsze z zainteresowaniem czytam co tam Kolega próbuje... i trzymam kciuki.

Dziękuję za te ciepłe słowa, po części tłumaczące moje wybory. Tak naprawdę to mam ok. 430 npm. i jednocześnie dobrą wystawę południową z lekkim skłonem na zachód. Czyli jest ciężko, ale nie tak najgorzej, na obszarze całego kraju wiele osób uprawia winorośl w dużo jeszcze gorszych lokalizacjach (słyszałem np. o całkiem dużej winnicy "komercyjnej" usytuowanej we właściwych Bieszczadach). Dodatkowo całokształt warunków klimatycznych w mojej okolicy poprawia wydatnie bliskie sąsiedztwo Przełęczy Dukielskiej - przy południowej cyrkulacji napływa jesienią (wrzesień, październik) dość często naprawdę ciepłe powietrze znad Słowacji - no ale nie zawsze tak jest. Klimat mamy jeden z najbardziej zmiennych w całej Polsce, i zimy też mocno mroźne, a zwłaszcza wietrzne.
Niemniej nie tylko NN, ale i TA oraz LM (któremu wyjątkowo pasuje to siedlisko) dobrze dojrzewają u mnie bez klopotóv. Leon dojrzewa nawet mocno przeciążony. Już wkrótce się okaże, jak będzie z C. Cantor.