Solaris jest odmianą która u jednych się sprawdza, u innych nie , ale czy na pewno jest odmianą dla początkującego?
Rzeczywiście dość łatwo zrobić z niego akceptowalne wino( choć temat goryczki na forum nieraz się pojawiał),zwłaszcza najprościej gdy krzewy są młode.
A z wiekiem, gdy odpali swój wigor okazuje się ,że sporo przy nim roboty, bo potrafi rosnąć jak szalony,zagęszcza się , pasierby, sporo cięcia zielonego, przydałoby się dość wcześnie odsłonić grona, co i tak nie zawsze gwarantuje braku szarej pleśni, a więc jednak dodatkowe opryski na szarą, mrozoodporność trochę podniesiona względem vinifer, ale jeśli trafi w niezbilansowaną glebę(np. na bogatą w azot) to wymaga zabiegów wspomagających drewnienie , bo inaczej będzie przemarzał dość łatwo już >-20C(grube łozy nie sprzyjające drewnieniu), które zresztą nie chcą rosnąć pionowo, więc regularne podwiązywanie. I tak po paru latach człowiek zaczyna się zastanawiać:skoro tyle przy nim -Solarisie- pajacowania, to czy nie lepiej byłoby mieć jednak jakąś vinifierę, bo może się okazać,że będzie przy niej mniej latania, przy porównywalnej( albo lepszej) jakości wina.
Nie wiem ,czy masz jakieś doświadczenie ogrodnicze , więc wybacz jeśli napiszę jak do prawdziwego nowicjusza.
Myślę, że warto abyś kolego daveb tak na spokojnie rozważył; ile czasu jesteś tak w tygodniu w sezonie poświęcić swoim krzewom.
Praca z winoroślą to liczba czynności, które trzeba wykonać w określonym czasie, często zależnym od pogody.Różne odmiany potrzebują różnej liczby tych zabiegów aby cieszyć się plonem na wino. I tu pojawia się kwestia jakości tego plonu. A jakość tak się składa,że odmiany wymagające wielu zabiegów dają lepsze wino(generalnie).
Jeśli masz czas , nie zniechęcają Cię przeszkody, lubisz się zdobywać doświadczenia(często na błędach własnych), posadź od razu vinifierę, zwłaszcza przy takiej liczbie krzewów w nasłonecznionym miejscu przy domu.Lubisz Rieslinga poczytaj o Gyongyrizlingu.
Ryzyko,że po paru latach będziesz żałował posadzenia vinifiery, w Twoim" przydomowym" przypadku, wydaje się niewiele większe od opcji ,że złapiesz "bakcyla" uprawy i będziesz żałował,że posadziłeś hybrydę i to wcale nie małoobsługową.
Jeśli jednak chcesz,żeby samo rosło, a opryskiwacz jest Ci obcy , to teamt na inne rozważania.
Jeszcze w temacie sadzonek:
daveb napisał(a):
teraz jeszcze bym poprosił o polecenie dobrego sklepu online bądź szkółki z okolic Śremu w promieniu do 50km, gdzie zakupie dobrej jakości sadzonki
Są forumowicze którzy potrafią kilkaset kilometrów pojechać po ciekawą odmianę.Wysyłka też działa i mnie osobiście nie zdarzyło się dostać np. przesuszonych sadzonek(inna sprawa stan zdrewnienia i korzeni)
sajko71 napisał(a):
Teraz wcisną Ci doniczkowe w bardzo małej doniczce, które sadzone na tym etapie wegetacji są nic nie warte
Przepraszam, to można odczytać jako uogólnienie, krzywdzącę np. szanowaną postać w naszym kraju sprowadzącą odmiany rzadkie, wartościowe lub potecjalnie takie.