@PierwszeKroki
Winorośl: im smaczniejsza, im owoce większe, im bardziej nadaje się na wino -> tym mniej mrozoodporna, bardziej chorowita i łatwiej ją przeciążyć owocowaniem.
Druga ważna sprawa: gatunki rodzime przystosowane do naszego klimatu jak np. śliwki bez ochrony chemicznej zawsze dadzą jakąś część plonu, jabłonie dadzą parchate jabłka które można zjeść ze smakiem (niedoskonałości skórki kompensuje świadomość ekologi), itd. Winogrona to jagody które jak pokryją się grzybem/pleśnią lub zgniją to raczej masowo - tyczy to zazwyczaj całego grona. Tu nie walczymy z niedoskonałościami, nie znajdujemy tych nierobaczywych itd., będą albo ich nie będzie.
Winorośl u nas to trochę jak uprawa ... no właśnie, nie chce napisać czegoś obcego, ale coś w tym jest!
Wybór odmian jest ogromny, trzeba się zastanowić co się chce, bo na efekty czeka się dłużej niż jeden, dwa, czy trzy sezony. Przykładem dobrego połączenia deserowego jest odmiana Galanth/(lub Muscat Bleu) z odmianą Arkadia. U mnie rosną na pergoli blisko wejścia żeby łatwo je mogła skubać cała rodzina. Galanth, ciemny, nie duże jagody, bardzo słodkie, smaczne, ale z wielką pestką i grubą skórką. Jest wysoko prowadzony zajmuje większość pergoli - zwłaszcza wysoko, dojrzewa jako pierwszy, bardzo wcześnie, ale 2-3 tygodnie można go jeść. Arkadia, jasna, wielkoowocowa odmiana, z cieniutką skórką, chrupkimi owocami i nie przeszkadzającymi pestkami, zasiedla dół pergoli ponieważ jest kopcowana ziemią na zimę ze względu na mrozo-nieodporność. Można ją jeść zanim skończy się Galanth i jeszcze miesiąc później. Dalej na murku płoży się odmiana beznasienna, jasna (nazwa: A-1704), jest późniejsza niż Arkadia, to z niej podjadają dzieci, przychodzące zmęczone po szkole, w październiku.
Trzymam kciuki za nowych forumowiczów

. Nie tak dawno byłem w waszej skórze i nagle mnie wciągło i zacząłem rozgryzać czym różni się winorośl europejska od tych licznych gatunków amerykańskich...