Piję moje czerwone wino 2020 zrobione z Regenta 21Bx + Marszałek 19,5Bx w stosunku 2:1. Moszcz miał 21Bx (!), kwasów ok 10 g.
Fermentowane w temp. pokojowej (23C, więc w balonie pewnie ze 26C) na drożdżach HD S62 + ciut wiórków dębowych, maceracja 2 dni. Odkwaszane nieco węglanem wapnia, ok 2,5 g. Stan na dziś: 3,63 pH, 6,4 TA, pewnie zero cukru.
W 2019 zebrałem Regenta z 21-22,5 Bx, kwasowości nie jestem pewny - partie od 6,5g do 9g TA. Fermentacja w podobnych warunkach na Lalvin 75b.
w 2018 22 Bx, kwasowość koło 8g TA, UCLM S377.
Wina są różne, lepsze, gorsze. To z 2019 smakuje dziś inaczej niż rok temu, to jasne, jest też różne od tegorocznego.
Wiadomo, że słowa nie oddadzą smaku. To z 2020 jest jakieś dzikie, specyficzne (nie nazwałbym tego apteką), czuć alkohol, ale nie ma tego bagienka, które miałem w poprzednich młodych winach. Jest lekko wodniste, mało taniczne, z lekkim słodkim aromatem, dość owocowe, mało kwaśne. Niezłe, ale dalekie od sklepowego. Puenta żony - jest to wino do wypicia

I specjalnie wspominam o sklepowym winie, albowiem można kupić poza Cono Sur czy Bikaverami świetne naturalne, rzemieślnicze wina, robione bez chemii, zgodnie z fazami księżyca itp, np. Nestarec na Morawach i te wina, mimo że dzikie, są jednak konkretne, opisywalne, charakterystyczne. Smaczne. Dzikie zupełnie inaczej niż nasze.
Czytam z zainteresowaniem wasze wpisy. Szczególnie te fragmenty o winifikacji. Twierdzicie, że trzeba dobrze winifikować. No ok, ale co to konkretnie znaczy? Bo wg mnie poza wyborem drożdży i ewentualnie temperatury (tu nie mam możliwości zmienienia warunków) niewiele można zmienić. Można potem bawić się chemią i poprawiać to, co się nie udało, ale przecież nie o to nam chodzi.
Mam pytanie, prośbę do kolegów. Czy któryś z was byłby w stanie przesłać jakieś małe próbki własnych produkcji z opisem, jak to zostało zrobione? Pokrywam wszelkie koszty. Po prostu chciałbym porównać teorię z efektem finalnym.
Powoli schodzę na ziemię i żegnam się z viniferą, pewnie dosadzę jakieś hybrydy.