Cebulka napisał(a):
Rozumiem
Grzegorzu że Tobie padla sadzonka z 2016ego? Pechowo trafiła na taką zimę

Że tak powiem właśnie tak było. Była ładnie zakopczykowana ale trochę słabo zdrewniała bo rosła bardzo silnie i nie zdążyła wyhamować na jesień. Tak że moim nasadzeniem się nie sugeruj.
Dobrze że drugi sadzonek był zadołowany więc w tym roku Aroczyj podchodzi do egzaminu raz jeszcze, a niech mi jeszcze raz przyjdzie taka zima to mnie krew zaleje i zacznę hodować ogórki

-- poniedziałek, 8 maja 2017, 19:02 --
luk3Z napisał(a):
Zgadzam się z powyższym. U mnie już niektóre odbijają od dołu gdy góra przemarzła.
Należy się raczej wstrzymać z podejmowaniem zbyt pochopnych działań tym bardziej, że krzewy (korzenie) nie przemarzły gdyż była dosyć gruba pokrywa śniegowa. Gdyby zima była bezśnieżna wtedy straty byłyby znacznie większe.
Rada dobra pod warunkiem że krzew rośnie na własnych korzeniach. Konsuła miałem na podkładce i łoza mimo że płacze to zrobiła się szaropopielata i wygląda niestety jak umrzyk.
Cytuj:
Rozumiem że albo jesteś bardzo niecierpliwy, albo przyjąłeś założenie że co nie owocuje co roku to usuwasz z kolekcji.
Jestem już w takim wieku że się nigdzie nie spieszę

. Na Kiszmisza Łuczistego czekam już 4 lata i zawsze mu coś przeszkadza. Mając koło 100 różnych odmian też mi nie zależy na owocowaniu co roku na wszystkim bo owoce zjadam sam ze znajomymi więc i tak mam ich za dużo. Inna sprawa że winorośl powinna owocować co roku i do tej pory mi się nie zdarzyło by coś co raz zaowocowało zrobiło sobie jakąś przerwę. Ten rok oczywiście to zmieni, ale podchodzę do tego ze stoickim spokojem bo okres telepiącej złości już mi minął

Prawdziwy powód to niestety brak miejsca koło domu a kupiłem kilka nowości które miałem wsadzać w miejsce odmian które planowałem wywalić. Teraz wolę usunąć jakiś przemrożony nie dający życia krzew niż wykopywać Nero czy Agata, które jak na złość przetrwały zimę w lepszej kondycji.
No i nie wiem jak u was, ale u mnie jutro -3C, czyli jak corocznie Zosia przyjdzie.