Po tej zimie myślałem że Dziadek Mróz załatwił mi dużą część sadzonek. Nie okrywałem nowych nasadzeń i dwulatków bo poprzednie zimy były łagodne. Widać wyraźnie że wegetacja jest znacznie opóźniona. Od ostatniej wizyty na winnicy zauważyłem że to co myślałem że wymarzło startuje z "głowy" lub z pąków na łozie (może to wynik temperatury 30st podczas tej majówki 10st w poniedziałem 10st we wtorek 10st w środe

) Sadzonki były wsępnie przycięte przed zimą.
Najlepiej przetrwały sadzonki Seyval Blanc startują ze wszystkich pąków.
Ku mojemu zaskoczeniu Cabernet Cantor ładnie przezimował, startuje z ok połowy pąków choć sadzonki były w kiepskiej kondycji a zdrewniałe łozy mają 3-4mm grubości - wliczałem go w straty a tu masz..
Johaniter tak obficie wybija z głowy że wygląda jak bukiet kwiatów

Podobnie Hibernal.
Solaris wybija głównie z nasady oraz z najniższych pąków. Wydaje mnie się że pare sadzonek zapłakało się na śmierć choć przycinałem na gotowo w lutym a płacz wystąpił zaraz po nim, zobaczymy.
Muscaris, Roesler, Monarch(na podkładce) delikatnie zaczynają pojedynczymi pąkami wybijać z "głowy" żaden z pąków na przyciętej łozie.
Regent coś nie garnie się do życia, z kilkanaście sztuk jakby umarło ale jeszcze poczekam bo mam przygotowane sadzonki w razie strat, większość wybija u nasady
Najgorzej ma się Siegerrebe (szczepione) i PNP (szczepione) Tu może być największy % strat.
Ostatnie mrożne noce omineły moją winnicę, jeżeli Zimna Zocha też tak zrobi to będe prze szcześliwy
