gronkowiec napisał(a):
Niestety, z tej odmiany winem już nie wymienimy się. Spożywka 15 litrów (21 butelek) nabrała tempa sprintera.
Toż to wino nie miało nawet 5 miesięcy i już go nie ma ??!!!
Szkoda, bo właśnie chciałem porównać w samym już winie różnice wynikające z obciążenia krzewu , różnicy w terminie zbiorów przekładające się na dojrzałość jagód, wpływu siedliska i rodzaju gleby, oraz właśnie różnicy w sposobie i przebiegu winnifikacji . Bo wszystko było u nas zupełnie inne.
gronkowiec napisał(a):
W tym roku na krzewach znacznie ograniczyłem plonowanie i chyba warto było. Dojrzałe jagody miały delikatny posmak malin, ale w gotowym winie ujawniły się inne smaki i aromaty. Ze mnie jest marny kiper. Żona wyczuwała suszoną śliwkę, trochę aromatu czarnej porzeczki. Syn znowu doszukał się smaku wiśni i lekkiego aromatu czarnego bzu. Zgodni byli do jednego, że jest treściwe z długim finiszem i ma miękkie kwasy. W tym roku wróciłem do fermentacji na dzikusach i dobrze zrobiłem. W zeszłym roku robiłem na aktywnych i nie byłem zadowolony. Fermentacja miazgi była przyspieszona i wymusiła szybkie wyciśnięcie i dokończenie jej w balonie było krótkie. Na dzikusach przebiegało wolniej. Do wina przeszło więcej fenoli, aromatów i garbników. Czasami nie warto być nowoczesnym i powierzać fermentację drożdżom szlachetnym.
Podobny efekt uzyskałem wydłużając fermentację w miazdze , oraz obniżając jej temperaturę .
O ile dobrze pamiętam w tym sezonie odmiana ta miała mniej cukru w stosunku do sezonu ubiegłego ( 2012 ) bo 22 Brix. Szaptalizacja do 23 Brix i fermentacja w miazdze 14 dni na drożdżach aktywnych , bo też takie wina mocno taniczne lubię. Siarkowanie po miesiącu.
Na pewno zaletą fermentacji na dzikusach jest fakt, że takie wina, zwłaszcza z cukrem resztkowym są później o wiele mniej wyskokowe. Ale to chyba jedyna ich zaleta .....