|
Z tego co sam doświadczyłem w swoim raczej krótkim stażu winogrodnika i co mi wiadomo z innych źródeł: KR- 87-3: to owszem całkiem niezła odmiana, jednakże przydatna na różnego rodzaju domowe przetwory, typu soki, dżemy itd., a nie na wino, chyba że bardzo, ale to bardzo kontrowersyjne smakowo. Sam wina nie próbowałem (i nie zamierzam) z niej robić (mam tylko kilka krzewów dopiero co wchodzących w owocowanie), ale dziwny, specyficzny (jakby gumowato-smołowaty) posmak owoców jedzonych na surowych (i dających się spokojnie skonsumować w tej postaci) wyraźnie to sugeruje. Zresztą wypowiedziały się już konkretnie w tej sprawie - na NIE - dużo większe autorytety, włącznie z samym propagatorem tej odmiany, więc nie mają tu sensu ani dalsze teoretyczne deliberacje, ani też praktyczne eksperymenty (no chyba że pod katem wykorzystania odmiany dla w/w celów) - patrz wątek: "nowe odmiany na płoty i stodoły".
St, Croix miałem kilka krzewów i szybko się ich pozbyłem. Owoce całkiem dobre do spożycia na surowo przed osiągnięciem pełnej dojrzałości (i na tym, trochę ironicznie mówiąc, moim zdaniem kończą się wątpliwe zalety tej odmiany), bo w pełni dojrzałe wyraźnie zalatują labruską, i to raczej taką dość nieprzyjemną. Wina odmianowego z tego nigdy nie robiłem (znowu mało krzewów i do tego kiepska płodność), to co się urodziło (a nie było tego zbyt wiele) dorzucałem do innych nastawów (zwłaszcza do Leona), ale prawdopodobnie na etapie pełnej dojrzałości bardzo ciężko (o ile w ogóle możliwe) zrobić z tego wino nie capiące labruscą - wedle literatury przedmiotu z St. Croix wychodzi zazwyczaj wino o intensywnym smaku labruski, tytoniu i smoły. Może i ktoś takie (po)lubi, osobiście wolę już jednak tony tytoniowo-bzowe w LM, zwłaszcza że ta odmiana wprost deklasuje St. Croix pod względem niezawodności i płodności.
Prairie Star - zupełnie przyzwoita odmiana (i prawdopodobnie wino), ale ten sam podstawowy mankament co poprzednia - kiepska płodność - przynajmniej u mnie, bo z tego co wiem, są tacy, i to z konkretnym stażem, którzy sobie tę odmianę dosyć chwalą. Warto by popytać bardziej szczegółowo.
Adalmiina wreszcie - jak już ktoś wyżej bardzo celnie ujął - odmiana jakby stworzona dla krajów bałtyckich, a więc w zasadzie także i dla Ciebie. Owszem w pełni dojrzała, a zwłaszcza przejrzała ma wyraźne akcenty labruskowe, ale zebrana odpowiednio wcześnie (a cukru gromadzi dużo, więc taki nieco przyspieszony zbiór nie niesie ze sobą żadnego problemu) daje ponoć wina "w przyzwoitej klasie średniej", pozbawione tego nieprzyjemnego posmaku - nie jest to zresztą wyjątek pod tym względem. Sam co prawda nie próbowałem (dopiero planuję sadzić), ale są podstawy, by wierzyć tym ocenom (zbyt poważni ludzie je bowiem wydali), ponadto rośnie w znacznej ilości np. w jednej z największych, można powiedzieć, profesjonalnych winnic na Podkarpaciu, a właściciel ją chwali - warto więc spróbować, nie zrażając się znaczną domieszką genów V. labrusca.
|