Wczoraj podrzuciłem próbki do ZbyszkaB. Od niego dostałem dodatkowo do porównania kupaż Cortis/Cantor z innej winnicy komercyjnej.
Wieczorem próbowałem porównać te wina i tak:
Cantor Amelie 2018 – to wino ma bardzo silny aromat jaki mamy w sztyfcie do nosa. Nie umiem powiedzieć czy to menthol, eukaliptus czy kamfora ma ten zapach, ale to jest dokładnie aromat tego co w takich sztyftach się przebija. Zdecydowanie nieakceptowalne w winie. Totalnie przytłacza smak. Próbowałem nawet wypić przy zatkanym nosie, ale zostaje na języku i nadal go czuć. Nie wierzę, że jest to wada odmiany, bo jeśli tak, to powinien się nią zainteresować przemysł farmaceutyczny

Cantor Amelie 2020 – dużo ciężej mi zdefiniować to wino. Tutaj aromat jest zdecydowanie inny. Może gdzieś tam w tle, bardzo delikatnie wychodzi to co w przypadku 2018, ale jest tak nieuchwytne, że raczej bym ich nie porównywał. Wydaje mi się, że wybija się inny aromat - taki ziemiście szorstki i coś jeszcze, co przywodzi na myśl coś bardzo delikatnie skwaśniałego (kiedyś przywiozłem z Chorwacji wino domowe w plastikowej butelce, które na początku było dobre, a po podróży w nagrzanym samochodzie zaczęło mieć podobny smak – dało się to pić, choć była to męczarnia, za to fajnie się sprawdzało do wlania do duszonych i pieczonych mięs). Zapach całościowo nie jest zbyt przyjemny, ale im dłużej go wącham (wziąłem to wino do sprawdzenia jeszcze raz), tym bardziej się do niego przyzwyczajam. Odkładając na bok to potencjalne skwaśnienie, które w moim odczuciu obecne jest również w smaku, to reszta na moje odczucie, to raczej zapach hybrydowy. Wyczuwałem podobny w innych polskich czerwonych winach (np. próbowanym ostatnio winie odNowa z Biedronki, czy winie pitym na winnicy podczas spotkania w Żarkach, oczywiście tam był to nieco inny zapach i pozbawiony śladu skwaśnienia). Wczoraj miałem wrażenie, że jest ten zapach mniej „skwaśniały”, a bardziej naturalny. Dziś już nieco inaczej. Do tego wino nie jest jeszcze klarowne. Bardzo nieśmiało powiem, że moim zdaniem tu się po drodze stało coś, co nie powinno mieć miejsca - jakieś zakażenie? Może nieszczelność beczki?
Oczywiście to wszystko są moje osobiste odczucia i może ktoś kto ma większe doświadczenie podpowie więcej, dlatego bardzo jestem ciekaw, co napisze Zbyszek. Ja w moim bardzo skromnym odczuciu mam wrażenie, że w obu przypadkach coś poszło nie tak przy produkcji, bo wina te mają zbyt charakterystyczne, a jednocześnie różniące się pomiędzy sobą, profile, które nie przypominają poprawnego wina. Ciężko mi w to uwierzyć, żeby była to wada odmiany. Może jeszcze Grzegorz dorzucił by parę informacji w jakiej temperaturze odbywała się fermentacja? Jakie nawożenie i ochrona krzewów? Cokolwiek, co mogło mieć jakiś wpływ na jakość tego wina.
Ja ze swojej strony dodam, że zostało mi jeszcze trochę tej próbki więc jeśli ktoś z Warszawy miałby ochotę sam sprawdzić niech da znać, to spróbuję mu przekazać do oceny. Byle szybko, żeby wino się za bardzo nie utleniło.
Na koniec dodam, że wczorajsze próby zakończyłem relaksem przy złotomedalowym Muscacie z winnicy Amelie i tu było naprawdę fajnie - feeria aromatów w słodkawej otoczce. Dla mnie rewelacja, mimo że Muscaty to nie jest moja ulubiona dziedzina
