Jako gorący zwolennik ocieplenia, ale prawdziwego, a nie ideologicznego, tak aby to co uprawiam zwłaszcza czerwone optymalnie dojrzewały (rozmarzyłem się

)
do tego co napisał Zbyszek dodam że z moich obserwacji w przypadku niektórych odmian fizjologiczna długość okresu od pocz. veraison do daty zbioru jest niezależnie od sezonu jest wartością stałą, i kluczowa kwestią jest ciepły kwiecień i maj (oraz optymalne warunki glebowe) aby przyspieszyć fazy rozwojowe winorośli, czyli jak najwcześniejszy początek sezonu, oraz końcówka sezonu, trwająca jak najdłużej, bez nadmiernych opadów i w miarę ciepła (też się rozmarzyłem

).
Dla moich podstawowych dwóch odmian czerwonych faza ta jest dłuższa niż u innych odmian, i wynosi do 70 dni dla Rubineta i 68-70 dni dla Roeslera. Oczywiście jakość surowca co roku jest zależna od różnych czynników. Dlatego kolejny rok z takim początkiem wegetacji powodujący ponownie znaczne opóźnienie nie nastraja optymistycznie co do możliwości jakościowej uprawy winorośli (na wina czerwone) w naszym "wielkim małym imperium".
Odnośnie rzekomego zbyt wczesnego dojrzewania Rieslinga parę lat temu w bardzo dobrej miejscówce nieosiągalnej dla warunków Polski czyli w Cejcu piliśmy genialne Rieslingi, niezwykle aromatyczne, z przepięknie ułożoną strukturą, a podczas ostatniego pobytu z kilku ostatnich roczników nie tylko d. nie urywały ale widać było że użyty surowiec optymalny nie był, u tych samych winiarzy notabene. O Blatnicach stolicy uprawy białych odmian nie wspomnę bo tam były wręcz niepijalne.
To co jest za ciepło dla tego Rieslinga czy tylko medialnie "przejrzewa".
