Kilkanaście lat temu zacząłem kolekcjonować pod kątem hodowli stare vinifery rosnące w południowej części Podkarpacia. Udało się skompletować kilka odmian: Chrupka Złota i Różowa, Magdalenka Królewska, Magdalenka Andegaweńska, PNP, coś co wydawało mi się Portugalskim Niebieskim (tak naprawdę to bardziej przypomina mi Tauberschwarza, do dzisiaj nie jestem pewny jej nazwy, ale to w sumie nie jest aż takie ważne) i Malinger wczesny. Na pierwszy ogień poszły Magdalenka Andegaweńska i cfr. Portugalskie Niebieskie zapylone pyłkiem PNP. W 2009 r. miałem już kilkadziesiąt siewek, w po pierwszym sezonie wegetacyjnym i zimie pozostało niecałe 40 szt. Po wstępnej dwuletniej selekcji do dalszych testów wybrałem 8, a po 3 latach w Krośnie przeniosłem je na odległą o 25 km od domu działkę koło Jasła (trudne warunki – dużo wilgoci, stosunkowo chłodne siedlisko, ale prawie identyczne siedlisko jak to krośnieńskie). Konflikt sąsiedzki spowodowany częstymi opryskami z mojej strony zakończył się tym, że w końcu ich (prawie

) zaniechałem a działka stała się czymś w rodzaju kolonii karnej dla tych wszystkich niechcianych z Krosna. Jest teraz, trochę z przymusu polem doświadczalnym na którym wszelkie zabiegi (jeśli się w ogóle pojawiają) są bardziej przyjazne środowisku.
Ale do rzeczy – z wszystkich selekcji z tego krzyżowania na uwagę zwróciły dwie – jedna pochodząca z krzyżowania Magdalenka Andegweńska x PNP i jedna cfr. Portugalskie Niebieskie x PNP. Pomimo tego że obydwie każdego roku przechodzą zakażenie mączniakiem rzekomym na podobnym poziomie jak i inne siostrzane selekcje z tego samego krzyżowania (po kontrolowanym zakażaniu też nie było widać dużych różnic) to z czasem okazało się, że są w stanie przetrwać i owocować nawet pomimo braku jakiejkolwiek ochrony chemicznej (w okresie 8 sezonów wegetacyjnych przynajmniej przez 4 nie dostały ani jednego żadnego oprysku przeciwko chorobom). Obydwie są teraz całkiem dobrze zbudowanymi krzewami na których nie widać ani braku oprysków ani przebytych zim (przynajmniej nie aż tak bardzo

). Jedną z tych selekcji wykorzystuję do dzisiaj (to ta która jest w krzyżówce z Cabernetem Sauvignion w moim poprzedni m poście). Natomiast rosnące w tym samym miejscu i w tym czasie rodzicielskie Magdalenki Andegaweńskie i PNP (i większość ich potomków zresztą też) są na granicy zakończenia życia (w ich przypadku stare pnie już dwa razy obumierały, teraz wyglądają tak jakby zostały posadzone w zeszłym roku). Więcej ciała ma tylko domniemane Portugalskie Niebieskie (ono okazało się najbardziej odporne na mróz i tolerancyjne na choroby).
Wskazując ten przykład uważam, że szukanie korzystnych cech wśród vinifer jest uzasadnione. Tu w tych dwóch przypadkach można powiedzieć na 100 proc. tylko tyle że zadziałały tu mechanizmy odporności inne niż wynikające z obecności genów Rpv. Nie są co prawda całkowicie odporne na m. rzekomego, ale już jakby na etapie pierwszego kroku w kierunku tolerowania tej choroby. Zauważyłeś pewnie, że w testach laboratoryjnych w porównaniu z obserwacjami polowymi, czy to chodzi o odporność na choroby czy niską temperaturę często więcej osobników „odsiewają” te pierwsze? Również czytając to forum w relacjach ludzi można zauważyć, niekiedy dość duże rozbieżności cech odpornościowych tej samej odmiany w zależności od tego gdzie i jak są uprawiane. Dlatego szukanie „dobrych” cech, nie tylko u vinifer ma sens, ale musi się to odbywać
zawsze w powiązaniu z odpowiednio zdefiniowanymi warunkami środowiska ze świadomością jego "modelującego" oddziaływania na roślinę (szczególnie kiedy się działa w skali mikro i tworzy odmiany dedykowane dla konkretnych warunków, regionalne). Tak uważam
A wracając jeszcze - z krzyżowania cfr. Portugalskie Niebieskie x PNP miałem też siewkę o bardzo wysokiej odporności na m. prawdziwego (jak znajdę zdjęcie na którym jest porównanie z innymi viniferami to wrzucę, bo lepiej ten wątek będzie lepiej wyglądał z jakąś dokumentacją obrazkową)
Już nie krzyżuję vinifer. W zeszłym i w tym roku wysiałem jeszcze nasiona podkarpackiej Chrupki Złotej zapylonej mieszaniną różnych vinifer, Feteasca alba x PNP i Chardonnay x Sieger i pewnie na tym będzie koniec. Od tego roku cała para idzie w uzyskanie hybryd z 90 proc. udziałem vinifery.
Chodzi mi jeszcze po głowie wyhodowanie ”płotowca” (krzyżówka nn pancernej miejscowej hybrydy z jedną z selekcji Regent x Solaris) i podkładki dedykowanej dla warunków siedliskowych Pogórza (siewka innej podkładki, może 5BB)
P.S. Wczoraj emaskulowałem cały krzew nn „płotowca” (ok. 20 kwiatostanów) i już cierpliwie czekam na kwitnienie dawcy pyłku. Pogoda nie sprzyja