Ponieważ temat octu winnego bardzo mnie frapuje znalazłam temat
i tu przeniosłam rozpoczętą dyskusję w temacie octu winnego.
Najbardziej jest dla mnie ciekawym powstawanie aldehydu octowego.
Po wytłoczeniu Marszałka na sok, / nie na amen

/ wytłoki
zalałam wodą w ilością 2,5 l dokładnie tyle by je zakryć.
Wszystko to w wiadrze fermentacyjnym a więc z bardzo dużym dostępem powietrza.
Chciałam, żeby najpierw wytłoki się pomacerowały ze dwa dni,
a dopiero potem po zlaniu dodać cukier.
Wiadro stało na polu, przy czym w chłodzie w temp. otoczenia.
Po drugim dniu zaczęła się fermentacja i pojawił się niestetyty zapach aldehydu octowego.
Padają tu w powyższych postach uwagi, że to brak tlenu, ale chyba jednak nie
skoro cała ta miazga stała w wiadrze to tlenu było aż nadto.
Owszem napowietrzanie, częste mieszanie w znacznym stopniu redukuje ten zapach.
Zlałam ten macerat, dodałam cukier, postawiłam w kuchni i zaczęłam go właśnie napowietrzać.
Dwa razy przelałam i teraz mieszam kilka razy dziennie. Zapach zredukował się znacznie.
Teraz tak. Mam zakwas żytni, który stoi w lodówce.
Tydzień temu go używałam, nakarmiłam i dałam do lodówki i niestety zapomniałam o nim.
Dziś wyjęłam, otwieram i wącham i pojawił się zapach acetonu.
Pomyślałam, że wobec tego to nie brak tlenu, ale raczej brak jedzenia przyczynił się,
że pojawił się aldehyd octowy.
W takim razie, czy nie braki makroskładników są przyczyną, że fermentujące wino, zaczyna
pachnieć acetonem?
Ja zrobiłam teraz badanie gleby, badanie liści i wyszłoby na to, że tak może być w istocie.
Nie wiem co na to chemicy

bo przyznam, że nigdzie nie doszukałam się konkretnej przyczyny powstawania aldehydu octowego w winie.