...bo chyba zawodowi kupcy (marketowi) nie wierzą, że czeskie wina mogą się sprzedać...
W mentalności Polaków Czechy, to znakomite piwo, a o winach nikt nie pamięta. W Polsce wino jest nadal kojarzone albo z czymś tanim, słodkim i owocowym, albo z czymś niedostępnym dla zwykłego zjadacza chleba - eksklusiv. Polacy są przyzwyczajeni do nalewek, piwa i wódki, ewentualnie słodkiego ulepka z porzeczek od cioci. Trochę to musi potrwać, zanim gusta się zmienią.
Wśród moich znajomych nikt nie pija wina wytrawnego, bo "kwaśne" i "szkodzi na żołądek" co niektórym. Jak tłumaczę, że wina słodkie mają więcej kwasu, niż wytrawne, tylko schowanego pod cukrem i alkoholem, to robią wielkie oczy i nie rozumieją o czym ja mówię... Tak samo nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać, jak jestem częstowana domowym wodniakiem z jakiejś Betopodobnej winorośli z ogromnym dodatkiem cukru i wszyscy to chwalą, a mnie się żołądek wywraca na lewą stronę... Szkoda gadać...
Gratuluję jednak tak wysokich lokat winom morawskim, czeskim i słowackim. Chyba znów się muszę na wakacje wybrać na Morawy
