alkor napisał(a):
Może u kogoś jest nekroza. Ja u siebie nie mam wątpliwości, że jest to skutkiem przemarznięcia korzeni. Takiej zmarzliny ziemi u siebie jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem. Nie tylko winorośli pomarzły korzenie.
Doniesienia o tej przypadłości dochodzą z wielu różnych, oddalonych od siebie części kraju, nie mających ze sobą nic wspólnego, poza tym że w największe mrozy nie było tam pokrywy śnieżnej.
Drewno jest zdrowe, latorośle wystartowały zdrowe, często z kwiatostanami. Krzewy były zdrowe w zeszłym roku. Jakby to był jeden krzew lub dwa koło siebie, a u mnie jest to kilkadziesiąt losowych krzewów. Dla przykładu z 7 talizmanów cierpi co drugi na przemian w rządku.
Kilka krzewów padło definitywnie, kilka już wychodzi z tego, kilka balansuje wciąż na krawędzi. Wszystko będzie zależało od stopnia przemarznięcia korzeni.
Nawet sztober grubości ołówka potrafi bez korzeni wypuścić kilkunastocentymetrową latorośl i zwiędnąć w jedną noc po wyczerpaniu substancji odżywczych w drewnie, a co mówić o wieloletnich, grubych ramionach.
Strasznie dużo już różnych teorii powstało na temat dziwnego zjawiska wypadania krzewów po ostatniej zimie. Mam i ja swoją. Zacytowałem Michała bo moja ocena jest identyczna.

W zasadzie na tym mógłbym zakończyć swoją wypowiedź gdyby nie pewien bardzo dziwny fakt, a mianowicie u mnie na 300 krzewów, ok 100 odmian nie wypadł ani jeden (jednego Solarisa nie zauważam). Zimą drżałem z przerażenia jak obserwowałem przez wiele dni - 22*C i całkowity brak śniegu. Do tego jak okrywałem jesienią, to jeszcze okopałem praktycznie wszystkie krzewy na jakieś 10 cm w głąb. Dodam, że u mnie na głębokości 40-50 cm jest lita jałowa glina, w którą systemy korzeniowe się nie zapuszczają i wszystko jest ukorzenione płytko. Długo zachodziłem w głowę jakim cudem nic nie wymarzło i jedyne co mi przychodzi do głowy to zwięzła gliniasta struktura warstwy ornej i woda. Ta lita glina, która jest w spodzie, powoduje, że w okresie jesienno-zimowo-wiosennym każdy opad i roztop utrzymuje się w glebie bardzo długo i wysoko, nawet w formie zastoin wodnych. Generalnie nie sprzyja to winorośli ale tej zimy (chyba) ta woda gruntowa (ściślej mówiąc lód, który z niej powstał) uratowała krzewy. Uważam że kryształy lodu w zamarzniętej glebie stanowiły skuteczną zaporę dla krytycznych temperatur powodujących wymarzanie korzeni. Gdyby przyczyna wypadania (zamierania) krzewów miało być coś innego niż przemarznięcie korzeni, to zważywszy na mnogość uprawianych przeze mnie odmian, pewnie i u mnie coś by się działo. Na zakończenie dodam, że dzisiaj zadzwonił do mnie kolego (mieszka 15 km ode mnie) i zameldował, że jedna z sadzonek, którą ode mnie dostał w ub roku, rosła, rosła i nagle się zwinęła i klapła.