kapitan napisał(a):
Problem w tym oprysku polega na tym, żeby dotrzeć do grzybni zimującej w pąku, zanim ta z niego wylezie. Oprysku nie robię w okresie spoczynku, a w fazie późnego, a nawet bardzo późnego wełnistego pąka. Łuski pąków są już w tym czasie rozchylone a pąk rozluźniony. Kora nie stanowi w tej fazie problemu, co najwyżej luźny kutner jest do pokonania. Soki w tym czasie też już krążą, co przy środku systemicznym ma niebagatelne znaczenie.
1. Nie są znane żadne badania, aby dało się ubić zarodniki mączniaka prawdziwego zimujące w pąku. Nie jest polecana żadna chemia w tym celu - bo takiej nie ma. Co więcej statystycznie zarażony jest 1 pąk na 1000 (źródło: "Ochrona winorośli" J. Mazurek). Z zarażonego pąka wyrasta tak zwany "flag shoots" który należy mechanicznie usunąć. 2. Środek ma działanie układowe kiedy się wchłonie przez zielone (ulotka producenta). Nie można pisać, że coś się dostanie do wnętrza przez pąki pokryte kutrem.
kapitan napisał(a):
Nie rozumiem zarzutu o wysokich stężeniach. Stosuję stężenie takie jakie jest zalecane dla Topsinu, czyli 0,2 %, więc nawet dla pąków w zielonej fazie jest ono bezpieczne i nigdy nie miałem żadnych uszkodzeń. Skoro Topsin jest taki straszny to raczej im później stosowany tym niebezpieczniejszy, to logiczne. Chcecie mi powiedzieć że zastosowany przed kwitnieniem będzie mniej szkodliwy niż stosowany teraz?
Ze stężeniem to może zwykłe nieporozumienie - oprysk myjący - zabrzmiało myląco, ale 95% oprysku trafia na wszystko dookoła, a nie na roślinę. Pierwszy oprysk zalecany przeciw m. prawdziwemu stosuje się, później niż przeciw m. rzekomemu, w fazie 5-6liści i jest to siarka.
Oprysk Topsinem w okresie bezlistnym nie działa na m. prawdziwego!kapitan napisał(a):
Wielokrotnie pisałem i napiszę to jeszcze raz, stosuję go raz i u mnie już jest po. Teraz będę już tylko pilnował, żeby nie doszło do infekcji i jak do tej pory w minionych latach taka strategia mi się sprawdza. Uważacie, że oprysk myjący innymi środkami (co proponujecie?) jest skuteczniejszy to go róbcie i powiedzcie innym. Uważacie, że lepiej działać ciężką chemia po wystąpieniu objawów ( bo w bajki o sodzie i innych to ja już nie wierzę), to też nic mi do tego.
I dobrze, że pilnujesz żeby nie doszło do infekcji - prawdopodobnie wykonując opryski siarką. Jeszcze ważniejszy jest oprysk w okolicach kwitnienia ciężką chemią - może być Topsin. Poleci na liście krzewów, a nie dookoła - wchłonie się, i będzie działał układowo, jest zarejestrowany do winorośli i do walki między innymi z m. prawdziwym dokładnie w czasie około kwitnienia!