Matii napisał(a):
a wracając do meritum sprawy - czyli do Phyllocoptes Vitis - czym to choler...two zwalczyc?
ja pryskalem magusem, decisem , envidorem i nic. No i tak sie zastanawiam czy to nie czasem flag shoots - hmmm prysne dithane (bo pogoda sprzyja rozwojowi grzybkow).
Nie moge nigdzie dostać talstara -wycofali juz go? co jest jego zamiennikiem?
Włosy się jeżą na głowie jak się czyta takie rzeczy! magusem, decisem , envidorem a jak się znajdzie to jeszcze talstarem. Później chwila refleksji. A może to flag shoots - trzeba prysnąć dithane
Wiem, źle to zrozumiałem,
z opryskiem dithane to chodziło o rzekomego.
Ale temperatury niskie, nocami spadają dużo poniżej 10'C i że niby to sprzyja rzekomemu?!
Czytam różne tematy widzę że byle kropka się pojawi na listku zaraz wszyscy lecą z pacyfikować winnice całą chemią jaką mają pod ręką nie zastanawiając się głębiej przeciwko czemu, czym i po co walczą.
To taki sowiecki nalot dywanowy. "Może coś tam jest? Zrobimy nalot dywanowy. Może w coś trafimy! A jak nie ma wroga, to zniszczymy 2 miasta i 7 wsi. Cel uświęca środki!"
Jestem przeciwnikiem zarówno bezmyślnego topienia winnicy w chemikaliach, jak i pseudoekologicznego niepryskania niczym.
Skrajne rozwiązania często nie są najlepsze. Opierając się na wiedzy, zdrowym rozsądku, obserwacji warunków atmosferycznych, fizjologii patogenów można szukać złotego środka. Każdy rok jest inny jeśli chodzi o presję patogenów
Mam około 150 odmian i jakoś radzę sobie bez miedzianu, SNL, gfosadu i większości pestycydów.