jokaer napisał(a):
...mam pytanie do
dorjana, czy szerszenie tez tak się zachowują jak osy? Tzn, pełnią rolę sanitarną w sadzie?
Czy one nie czepiają się owoców w ogóle? Bo szerszeni u mnie jest w tym roku b.dużo.
Ostatnio wpadł do pokoju wieczorową porą i usadowił się koło poduszki

Udało mi się go wygonić.
Tak. Szerszenie i osy należą do tej samej rodziny i zachowują się podobnie. Szerszeń to największa osa. Są drapieżnikami żądlącymi i potrafią skutecznie obronić się przed dużo większymi przeciwnikami. Ich sanitarna rola polega na eliminowaniu słabych i chorych, ale że to całkiem sprawni zabójcy, to i uśmiercenie w pełni zdrowych przeciwników nie sprawia im większych trudności. Najczęściej ich ofiarą padają komary, muchy, meszki i gąsienice innych owadów. Potrafią dostrzec i zebrać maleńkie roztocza, jaja motyli i kleszczy. Tym samym znacznie redukują populacje szkodników. Silne żuwaczki szerszenia bez problemu nadgryzają owoce i tutaj winogrono nie ma żadnych szans. Dają radę przegryźć korę młodych drzewek owocowych, co prowadzi do uschnięcia rośliny. Dorosłe osobniki są raczej wegetarianami, a mięsne dania zanoszą do gniazda, bo to podstawa żywienia larw.
Ja uważam, że osa i szerszeń są niezastąpione w walce ze szkodnikami w lasach, sadach, ogrodach, a nawet pasiekach. Tylko co z tego, jak zdecydowana większość winogrodników i pszczelarzy uważa te małe stworki za głównych winowajców niszczących uprawy i uśmiercających pszczoły. Pomijam osoby likwidujące gniazda wyłącznie ze strachu przed użądleniem. Tej grupy osób nikt nie przekona i nie da się im wytłumaczyć, że są to spokojne owady i można je obserwować godzinami zarówno w pobliżu gniazda, jak i w miejscach pobierania pokarmu. Czasami je fotografuję i to z odległości kilkunastu bądź co najwyżej kilkudziesięciu cm i nic się nie dzieje. Latają bardzo blisko i czuję jak dotykają dłoni, gołych rąk, lub ocierają się o resztkę włosów na głowie. Nie reaguję na te poufałości, bo też jestem zajęty obserwacją przez celownik aparatu i jak do tej pory żadna osa, czy szerszeń nie zaatakowała intruza zasłaniającego im dostęp do pokarmu. Po prostu moja osoba ich nie interesuje. Swoją uwagę skupiają na dojrzałych słodkich gruszkach, najczęściej gnijących opadach pod drzewami, albo jeszcze wiszących na drzewie, ale i tak uszkodzonych przez ptaki. Widzę je również na popękanych owocach winogron. Tragedii nie ma, bo pożywienia mają pod dostatkiem i na dobieranie się do całych owoców widocznie nie chcą marnować sił.
Nie wiem jak dużo musi być os by spowodować wyraźne szkody na plantacji. Przez ostatnie trzy tygodnie pozostawiam na tarasie po kilka nadgnitych gruszek, a obok rośnie kilka krzaczków winorośli. Osy pałaszują gruszki i nie interesują się dojrzewającymi winogronami. Akurat przy tarasie jest Swenson Red, Agat Doński, Palatina, i Kristaly, no i nie są popękane. Na każdej gruszce siedzi bez przerwy po kilkanaście os. Zjedzenie całego smakowitego miąższu zajmuje trzy dni, a później zaczynają kolejną odpowiednio ?dojrzałą? i tak ciągle mam kilkadziesiąt os ucztujących cały dzień. Ich zdolności przerobowe są bardzo ograniczone. Nie są w stanie zebrać nawet tego co się i tak zmarnuje.
Jedynym utrapieniem jest żona skarżąca się na latające wszędzie osy. Wpadają czasem do mieszkania, ale u mnie w rodzinie już nikt ich z packą nie gania. Otwiera się drzwi i z rozłożoną ścierką kieruje się osę do wyjścia. Wczoraj wraz z córką przyjechał kot (Rosyjski niebieski). To taki domowy egzemplarz, którego horyzonty w blokowisku nie sięgają dalej niż osiatkowany balkon. Zamiast na myszy poluje na muchy i pająki i po przyjeździe na gościnne występy miałczy, by wypuścić go na taras. I tutaj pełne zaskoczenie. Kot nie atakuje os. Przygląda się im z ciekawością, siada naprzeciw gruszki i obserwuje. Po kilku minutach nudzi się i zeskakuje do ogródka. Wraca tą samą drogą przechodząc obok posilających się os. Pełny brak zainteresowania zarówno z jednej, jak i drugiej strony, a przed wypuszczeniem go do tego latającego towarzystwa miałem spore obawy. No cóż ? widocznie natura wyposaża zwierzaki w zmysły niedostępne dla człowieka i intuicyjnie rozpoznają zagrożenie.
Większy respekt mam przed szerszeniem. Już sam basowy dźwięk pracujących skrzydeł zwraca uwagę i ten powolny, dostojny lot królowej na wiosnę, penetrującej każdy zakamarek w poszukiwaniu miejsca na gniazdo, zatrzymującej się jak helikopter przy każdej dziurze, mającej odwagę zwiedzić wnętrze samochodu i obejrzeć sobie z bliska stojącego obok kierowcę ? no strach się bać.

Czasem można je spotkać całkiem bezradne. Podziwiałem tak kilka lat temu królową szerszenia. Duża bestia zniknęła gdzieś między deskami poszycia dachowego w budynku mieszkalnym, więc nie namyślając się wiele powędrowałem na strych, a tam przy zamkniętym okienku dachowym próbuje wydostać się na wolność królowa os i dwie królowe szerszenia. Bezskutecznie napierają na brudną szybę, za którą czuć wolność i błękitne niebo. W takiej niewoli nie atakują się, chociaż zbyt blisko przytulająca się do szerszeni osa jest odganiana. Same szerszenie stojąc naprzeciwko siebie też przyjmują bojowe postawy, ale tylko na straszeniu się kończy. Nie pozostało mi nic innego jak przynieść drabinę i otworzyć okienko, ale na pamiątkę dały się sfotografować. Znalazłem jeszcze jedną królową szerszenia. Wędrowała przy bocznym oknie na strychu i nie miała już ochoty bądź siły na walkę z szybą. Dla niej na cienkiej szczytówce wędki podałem kilka kropli miodu. Chwyciła się mocno końcówki i łapczywie spijała miód. Wystawiłem ją za okno, ale nie chciała skorzystać z ofiarowanej wolności. Pałaszowała miód i dopiero po kilku minutach zmieniła pozycję i zabrała się za kosmetykę swojej osoby. Pięknie wyczyściła czułki, naprężyła skrzydełka przegarniając je tylnymi odnóżami, rozpostarła je i dopiero po chwili zastanowienia odleciała. Przy takich obserwacjach odpoczywam.
Pozdrawiam.
Porównanie wielkości królowych osy i szerszenia, a na kolejnych tylko szerszenie.

,

,

,

,

,


,

,

,

,

,
