Przeglądając wątki o chorobach odnoszę wrażenie, że bez Ridomilu nie ma życia. Chyba, że ktoś miałby coś jeszcze bardziej radykalnego. (A po nas niechby i pustynia). Czy to mrówka czy słoń, to go z grubej rury, a jak przeżyje to poprawić.
Zejdźmy na ziemię.
Zanim podwoimy dawkę środka (dołożyć mu) poznajmy naszego wroga. Może mrówce wystarczy położyć słomkę na ukos jej ścieżki. "Grzyb" mączniak rzekomy ma też i słabe strony. Każdy je ma. Jego zarodniki od czasu kiedy wypłyną z zarodni do czasu kiedy wpłyną do szparek na dolnej stronie liścia (a większość drogi płyną po jego górnej stronie) cały czas muszą mieć w czym płynąć i musi być ciepło, żeby były wystarczająco szybkie, żeby im wystarczyło życia, żeby zdążyły. W tym czasie są zupełnie bezbronne. Trzeba tylko trafić w ten czas a wtedy wystarczy byleco. Zamiast "trafiać" można cały czas utrzymywać strefę ochronną na liściach, można uparcie wyszukiwać liście porażone. A przede wszystkim: zanim sięgniemy po RIDOMIL (najlepiej supergoldolimpic

) -
krzew powinien się składać wyłącznie z latorośli z owocami, z latorośli na czopkach zastępczych i ew. przewidzianych na odbudowę krzewu. I z niczego więcej!!! Powinien też być przewiew pod krzewem!!! Jest tak zawsze? Nie spotkałem się z pytaniem czy dotrzymałeś warunków żeby krzewy były zdrowe a tylko porady "jak mu dołożyć". Podwoić dawkę? Nie powinniśmy sięgać po ciężką artylerię nie spełniwszy powyższych i wielu innych warunków.
Zarodniki nie muszą być zabite.
1. Wystarczy, że uwikłają się w mleku nawet rozcieńczonym lub mydle czy oleju nie mówiąc już o szkle wodnym które tworzy na liściach wręcz glazurę. I braknie im życia.
2. Można na liściach stworzyć niesprzyjające im środowisko, zasiedlić liście "niesprzyjającymi" mikroorganizmami opryskując rozcieńczonym mlekiem czy nawet nawozem z humusu.
3. Można stosować środki zwiększające odporność krzewów.
4. Można wreszcie walczyć z nim ale niekoniecznie Ridomilem.
Że trzeba trafić w czas? Owszem, ale z Ridomilem również mamy niewielką różnicę w czasie a groźba środka nieporównywalna. Jak porównać środek (zabójczy tylko dla mikroorganizmów ale jednak, rozchodzący się w roślinie) do mleka na liściach, i to rozcieńczonego i to kiedy ma się mniej niż hektar winnicy.
Sorki za "szczerość" ale nasuwa się myśl: Francuzi mają dobrze, mają tyle środków zarejestrowanych. Jest czym pryskać.
Temat-morze, trudno w jednym artykule opisać wszystkiego. Szerzej ten ważki przecież temat przedstawiłem na moim blogu.
tutajtutajtutaj