Deserowe i umiarkowana ochrona to chyba żart..

Wysłane z mojego Redmi Note 9 Pro przy użyciu Tapatalka

Wszystko zależy od miejscówki i od odpowiedniego wstrzelenia się z opryskiem. Oprócz własnej winniczki, przypilnowuję 2 uprawy deserowe u kolegów i robię tam tylko 1 oprysk w sezonie (porządny wieloskładnikowy środek na "wszystko"), bo na więcej nie mam czasu podjechać. I sam się dziwię, że jest zdrowo i tak już od kilka lat.

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

O kurcze. A czym pryskane?

Wysłane z mojego Redmi Note 9 Pro przy użyciu Tapatalka

Różne pomysły chodzą po głowie.
Może coś z niemieckiego kalendarza (na "wszystko"): Orvego (9-10ml/10l,) + Dynali (6,5 ml na10l) + adiuwant np. Silwet Star (2-3ml/10l).
A w zwykłym roku wszędobylskie: Signum 33WG (0,1% , 1g/l) + Florovit (jako nawóz i "adiuwant") albo jakieś ZATO.
A w najlepszym roku: Węglan potasu 3,5g/l (lub Armicarb 5-6g/l) + Siarkol 3g/l + adiuwant (tylko tego oprysku zwykle potrzeba kilka)
Czyli nie ma cudownego środka... jest ostre "lanie" w odpowiednim czasie

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

Sajko określ się czy jeden oprysk czy kilka!!!

Wysłane z mojego Redmi Note 9 Pro przy użyciu Tapatalka

Napisałem przecież, że jeden oprysk wieloskładnikowy w sezonie u dwóch kolegów od wielu lat, bo nie mam czasu tam jeździć. Mam taż starszego Pana gdzie praktykowałem jeden oprysk środkami ekologicznymi (Węglan potasu+ Siarkol), ale przy jednym takim oprysku są tam co roku choroby i muszę coś dodać. U mnie jest z 70 odmian (od wrażliwych do odpornych), więc muszą być 2 opryski o szerokim spektrum działania (jeden przed a drugi po kwitnieniu) + w sezonie 2-3x albo Alkalin albo Węglan Potasu z Siarką. Mi po prostu nie chce się łazić z opryskiwaczem (ani nie widzę takiej potrzeby) jak niektórzy koledzy co co tydzień lub co dwa pryskają.

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

I tam gdzie jeden oprysk nie ma MP? Nie chce mi się wierzyć

Wysłane z mojego Redmi Note 9 Pro przy użyciu Tapatalka

Jeden ma nawet i konsumuje co roku Aloszenkina (też się dziwię). Coś na liściach może się zdarzyć, ale bez wpływu na owocowanie. A jak tnę im na jesień to na łozie ani na opadłych liściach nie ma przebarwień po chorobach. Pewnie te miejscówki będą się zmieniać na niekorzyść, bo teraz muszę już raz pryskać a przez kilka lat nie robiliśmy tam żadnych oprysków. Ja wierzę w kilkuletnią promocję w "dziewiczych" (od winorośli) miejscówkach a potem zdarza się różnie i najczęściej coś się przywlecze.

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

Tam gdzie ziemniaki tam mączniak rzekomy. Więc może nie ma w okolicy?

Wysłane z mojego Redmi Note 9 Pro przy użyciu Tapatalka

Napisałem, że wiele zależy od miejsca upraw. Czasami są sprzyjające bez większych ingerencji. Jeden z kolegów ma uprawy przy własnych stawach rybnych, więc z powodu wilgoci mógłby mieć warunki niekorzystne a jakoś tego nie widać. Dalej uprawiane zboża. Drugi ma uprawy pod lasem w otoczeniu budynków (bardzo mały przewiew) na kwaśnej ziemi i też jest ok. Ja mam dwie lokalizacje: w centrum miasta i na obrzeżach. Zero badań gleby. Rzekomy u nas prawie wcale nie występuje, prawdziwy u mnie kiedyś zaszalał, ale obecnie nie ma szans. Szarą pleśń widziałem 2 razy w życiu. Dodam, że u nas znacznych przymrozków wywołujących straty nie było od wielu lat, więc może to daje siłę krzewom. Wzgórza ostrzeszowskie mają klimat sprzyjający winorośli, ale jakiegoś parcia na większą winnicę nie mam (za dużo roboty). Jeden kolega stawia cos większego (2h) i na "młodziaki" zdaje się w 2021 pryskał tylko raz, ale zobaczymy jak to będzie w przyszłości.
Dodam, że miałem jeszcze 2 kolegów co też próbowało z innej strony miasta i tam słabiej im idzie, chyba tworzy się jakieś zastoisko mrozowe. Miejscówka to klucz a potem poprawianie i ingerencja człowieka.

_________________
Pozdrawiam wszystkich - Sławek

Ciekawa teoria. Jak to uzasadniasz?

_________________
****