Nie, żadnych nawozów.

_________________
****

Dzięki Piotrze.

Lało prawie całą noc i już wraca

_________________
pozdrawiam Roman

Ja wczoraj wypatrzyłem pierwsze ogniska rzekomego na wiosennych nasadzeniach(a nie padało przez 2 tyg. ogólnie u mnie deszczu jak na lekarstwo w tym roku).Miałem resztki amistaru pod ręką to prysnąłem...Lekki deszcz godzine- półtorej pop mnie "poprawił"oprysk.Dzisiaj chciałem poprawić miedzianem...ale wieje, pochmurno a jutro w prognozach załamanie pogody i deszcze...

Na nasadzenia nieowocujące daję ciężką chemię. Ridomil Gold .

_________________
_____________________
pozdrawiam Mirek

Pomimo 6cio krotnego oprysku na rzekomego mam okropne straty a u wielu znajomych nawet 100%. Opryski starałem się zapobiegająco robić a rzekomy dalej na nowych pasierbach grasuje. Nawet na winnicach mają spore straty ko za mało i w złym czasie dokonał oprysków. Stary winiarz mi powiedział że każdy miał tylko 12cie godzin czasu do zabezpieczenia.
Pozdrawiam serdecznie
Georg

Na północnym zachodzie się mocno ochłodziło. Temperatury w dzień i w nocy jak w maju. To ochłodzenie powinno trochę zatrzymać postęp infekcji.
Georg u mnie infekcja tylko na Viniferach. PIWI czyste, może zdążyłem zabezpieczyć. Vinifery nie owocujące więc w razie czego pół biedy.

_________________
_____________________
pozdrawiam Mirek

Zauważyłem że odkąd prowadzę bardzo rygorystyczne sprzątanie winnicy mam spokój i presja wszelkiego dziadostwa bardzo spadła. Na jesień dokładnie sprzątam do ostatniego listka. Robię też cięcie na jesień w zasadzie do gotowej formy.
W lecie też praktycznie codziennie obrywam stare liście a trawa w międzyrzędziach też jest koszona przynajmniej raz na tydzień. Przewiew w rzędach i w okolicy gron bardzo obniża możliwość ataku mączniaka.
Usuwam też odmiany które są podatne na choroby (zawsze znajdzie się jakaś lepsza, która w pełni zastąpi chorowitą).
Wiem że tak bawić się można jak się ma nie więcej niż 100 krzaków, ale wielu winoogrodników ma ich zaledwie kilka a nie zadają sobie trudu by jakoś o to zadbać. Czasem człowiek się trochę dziwi jak widzi jak ktoś puszcza winorośl samopas i potem ludziska pytają "czym prysnąć ?".
Ja jestem zwolennikiem pryskania jak najmniej i odejścia od ciężkiej chemii chodź sam przynajmniej raz w roku czymś profilaktycznie przelecę.

_________________
Pozdrawiam, Grzegorz
http://winnicamarysienka.blogspot.com/

U mnie póki co (odpukać) w tym roku mączniaków nie widać. W połowie lipca po deszczach trochę spanikowałem i prysnąłem ridomilem, ale podobne do m.rz. objawy daje intensywne żerowanie skoczka winoroślowego, którego w tym roku jest u mnie sporo (widywałem nawet powyżej 5 szt. na jednym liściu). Teren mam bardzo przewiewny, dodatkowo bardzo starannie utrzymuję czarny ugór (glebogryzarka co 2-3tyg). Do tej pory 2 razy poszła też siarka no i co ma pewnie nie małe znaczenie póki co mam jedynie hybrydy. W tym roku nie mam też roztoczy, które w ubiegłym roku narobiły mi sporo "zig-zagów" na młodych sadzonkach, ale nie wiem czy to efekt wczesnowiosennego obmycia siarką, czy późniejszej implementacji dobroczynka gruszowego.

U znajomych mieszkających w niedużej odległości m.p. zmasakrował przydomowe winorośle, ale oni kompletnie nie mają przewiewu no i sporo trawy.

@szaman. Zaraza nadchodzi z zachodu

_________________
_____________________
pozdrawiam Mirek

Nie ma co panikować,że mączniak rzekomy nadciąga z zachodu-to przecież nie stonka .Bardzo mocno i długo tam padało i wystąpiły doskonałe warunki do rozwoju grzybów.

P.

Myślisz, że zarodniki z wiatrem się nie przenoszą?

_________________
_____________________
pozdrawiam Mirek

Myślę,że nie aż tak daleko.Z reszta popatrz na Krzyśka,on ma winnice prawie na naszej zachodniej granicy.Zauważyłeś jakieś nerwowe ruchy u niego ?

Piotr

Moim zdaniem wiatr jest w stanie przenosić zarodniki na setki kilometrów. Tak jak przenosi ziarenka piasku znad np. Sahary do Europy. Dociera nawet do Polski. "Zaraza nadchodzi z zachodu" ma na końcu emotikon.
A u mnie widzisz nerwowe ruchy?

_________________
_____________________
pozdrawiam Mirek

Po co dyskutować ... przylecą, nie przylecą z wiatrem? Przecież już są. Skala epidemii w mojej ocenie zależy od warunków rozwoju dla tego co już u nas jest, a nie od tego co gdzieś tam doleci.

_________________
****

Czyli warto od początku reagować i ograniczać zdolność rozwoju by sie nadtto w przyszłości nie rozhulal...dobrze myślę?

Wysłane z mojego GT-I9195 przy użyciu Tapatalka