Na działce mam kreta, turkucie, nornice, koty sąsiadów i jakoś razem skubane żyją.
Kret robi kopce, nawet się przyzwyczaiłem ale co on żre skoro turkucie wyżerają mi wszystkie młode sadzonki warzywne? Winorośli jeszcze nic nie podgryza, widocznie wolą warzywka. Tutaj mała dygresja, Posadziłem kilka lat temu świdośliwę, to takie krzakodrzewko o owocach podobnych do borówki. Przez kilka lat ja cieszyłem się plonem i coś mi odbiło, żeby wsadzić obok aronię i zaczęło się. Sami się domyślcie. A jak pięknie śpiewają!
Ale do tematu, koty czasem przywlekają mi nornice, dzielą się ze mną ale ja ich przecież jeść nie będę
Kret, skoro taki waleczny to dlaczego na turkucie nieskuteczny? Szukałem humanitarnych metod bo zabijam tylko komary i turkucie. Każdy inny szkodnik, nie szkodnik chce żyć. Ostatnio wyczytałem, że kret bardzo dobrze słyszy i po szmerach i odgłosach łowi swoje ofiary i najlepszym sposobem są zakopane do 1/3 pod skosem i szyjką do góry butelki. Wiaterek w nich hula i to kretom ma w łowach przeszkadzać. Faktycznie, zakopałem kilkadziesiąt butelek i teraz one mi przeszkadzają.
Na turkucia znalazłem sposób na Yutam:
https://www.youtube.com/watch?v=CtRuBKYUx28Sposób bardzo tani i prosty ale autor filmu ryzykował, nie wolno pchać paluchów do jam turkucia bo turkuć gdy dziabnie to można być pewnym tężca.
Jeżeli polowanie płynami będzie udane to kretowi podziękuję ale tu też wtrącę uwagę, być może turkucie zmądrzeją i jakieś dreny wykopią to będzie bida
