Hej

Tak sobie siedzę i myślę

Co dzieję się z substancją czynną środków ochrony roślin po aplikacji
na rośliny w kontekście deklarowanej karencji?
Środki działające kontaktowo chyba są łatwiejsze do zrozumienia -
środek (dla uproszczenia "trucizna") pozostaje na powierzchni rośliny.
W kontakcie z nim patogen czy szkodnik "zdycha". Ś.O.R. utrzymuje
się na roślinie jakiś czas - zmywa go deszcz, zwiewa wiatr, utlenia się,
UV go rozkłada itd Po jakimś czasie stężenie Ś.O.R. spada tak nisko,
że uznaje się go, że jest już nieszkodliwy dla ludzi - można zbierać i zjadać owoce.
Ten czas to w uproszczeniu tyle ile wynosi długość karencji.
Środki układowe - po pokryciu rośliny wnikają do środka i są rozprowadzane
po całej, albo transportowane w konkretne miejsce rośliny i tam działają.
Działają przez jakiś czas, przez który to powiedzmy, że "rozkładają się" aż znikną

Wtedy można zbierać i jeść...
Co mi przyszło do głowy? Przykładowo - mam Ś.O.R. którego karencja wynosi
np 30 dni. Co stanie się jeśli owoce zerwać po 15 dniach i zrobić wino / rodzynki /
drzem / cokolwiek i poczekać z konsumpcją... Powiedzmy, że gdy roślina wegetuje
warunki są inne i Ś.O.R. "rozkłada się" szybciej. OK. No to mogę poczekać dłuzej
i sięgnąć po wino dopiero za pół roku czy rok.
Czy fakt, że owoce nie wiszą na krzaku coś zmieni? Jest na sali chemik?

Nie żebym miał zamiar tak robić - po prostu taki temat wpadł mi do głowy:)
Przypuszczam, że w produkcji przemysłowej niejeden Ś.O.R. produkt kończy karencję
w magazynie produktów gotowych

Pyrsk
