Dyskusja na temat filoksery zabrnęła chyba w ślepy zaułek. Myślę, że możecie dać sobie już spokój, zanim zrobi się z tej dyskusji jakaś zadyma
Temat został naświetlony wszechstronnie, wypowiedzieli się fachowcy - doktorek, leff i inni, a jak ktoś wierzy w coś jak w harmonię przedustawną, to i zdjęciami z datą i współrzędnymi geograficznymi przekonać się nie da. Ja takich zdjęć na swojej winnicy chyba nie zrobię, prawie wszystkie krzaki mam szczepione - jedynie kilka deserówek rośnie na własnych korzeniach. Jak ktoś wierzy w możliwość wystąpienia filoksery - niech sadzi szczepione, jeśli nie wierzy - nieszczepione. Za kilka - kilkanaście lat okaże się, kto miał rację. (Sądzę, że niezależnie od filoksery warto zapoznać się ze wszystkim, na co wpływ może mieć podkładka, dla mnie to póki co znacznie ważniejsze, niż zabezpieczenie przed filokserą).
To samo dotyczy przecież doboru odmian. Są twardziele, którzy do dziś twierdzą, że vinifer w Polsce uprawiać się nie da. I zupełnie nie przekonuje ich ani 24ha owocująca winnica w Miękini obsadzona wyłącznie viniferami, ani 7ha winnica w Mierzęcinie, ani dziesiątki małych winniczek z Pinot Noir, Gris, Traminerem, Rieslingiem itd.
PS. Madej o filokserze pisze w 1957 roku (Winorośl, wyd. III) w pierwszym zdaniu tak:
Ten bardzo groźny szkodnik winorośli dotychczas w Polsce nie występuje, może jednak być do nas zawleczony, toteż należy się z nim zapoznać.